ON i ja...

przyszedł się pochwalić?

dodane 13:30

  Można zinterpretować dzisiejszą Ewangelię, jak ksiądz na dzisiejszym kazaniu. Że bogaty młodzieniec miał mądrość życiową, że słuchał Boga, że uklęknąwszy, uznał w Jezusie Pana. A tylko brak wolności był przyczyną oparcia się na bogactwie i nieufności wobec Boga, i nieprzestrzegania pierwszych trzech przykazań, których właśnie dlatego Jezus nie wymienił… hmmm… jak dla mnie mało konsekwentna postawa. Jeśli ktoś uznaje w Jezusie Pana, chce Go słuchać, klęka przed Nim, to i pierwsze trzy przykazania są dla niego ważne…

Dlatego widzę to inaczej. Może to moja wrodzona „umiejętność” negatywnego postrzegania i dopatrywania się słabości…? całkiem możliwe…

Dla mnie bogaty młodzieniec przyszedł do Jezusa się pochwalić. Można przecież nawet uklęknąć na pokaz. Chciał się pokazać, jaki jest świetny i całkiem możliwe, że liczył na uznanie. Czyż i w nas nie ma takiej postawy? Wystarczy zaglądnąć szczerze w swoje motywacje przychodzenia na Mszę św. w tygodniu czy też czynienia jakiegoś dobra dla innych.

Ciągle łamię się z tym problemem. Prowadząc śpiewy z grupką dzieci na Mszach szkolnych, zauważam, że przychodzą tylko po to, by zaśpiewać, zachowują sie często jak małe gwiazdeczki. Jak nie ma śpiewania, to i dzieci nie ma. Nie przychodzą do Jezusa, ale po to, by zabłyszczeć. Może właściwe motywacje zrodzą się kiedyś, w to ufam. Zresztą i dorośli z podobnym problemem się zmagają. Uzależniają swój udział we Mszy od kapłana, który odprawia lub innych znajomych, przed którymi mogą się pokazać. Podobnie może być i z czynionym dobrem. Być może i w ten sposób Bóg prowadzi ku sobie. Jeśli jednak nie rozezna się prawdziwych motywacji, to będzie wzrastać zakłamanie, a do Boga będzie nam ciągle daleko. W końcu może się zdarzyć, że odejdziemy od Niego, gdy zabraknie właściwych bodźców i pretekstów.

Nigdy nie przepadałam za kapłanami – gwiazdorami, którzy gromadzili wokół siebie mnóstwo ludzi. Rodziło to niebezpieczeństwo angażowania się dla niego, a nie dla Chrystusa. Potem, gdy odchodzili z parafii, ich grupy pomału się rozpadały, ludzie też odchodzili, a wszyscy żyli wspomnieniami, jak było świetnie. Jednak nie oceniam tego czy to dobre, czy złe (mnie się nie podoba i tyle), bo przecież może z tego mnóstwa ludzi, ktoś jednak zachwyci się Bogiem i pozostanie, nawet, gdyby to była tylko jedna osoba…

Bóg i przez słabości może ku sobie przyprowadzać… więc nadal będę z dzieciakami śpiewać, choć wiele z nich odejdzie i nie zachwyci się Bogiem… ale ważne, by siać i nie przestawać – a resztę zostawić Bogu… dla mnie ważne są moje motywacje…

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 24.11.2024

Ostatnio dodane