ON i ja...
czy "praca nad sobą" jest możliwa?
dodane 2009-06-20 20:31
Jakiś rok temu byłam bardzo pewna, że nie ma czegoś takiego, jak praca nad sobą. Byłam przekonana, że przemiana jest tylko w mocy samego Boga, a człowiek sam z siebie nie jest w stanie czegokolwiek zmienić. I nadal jestem o tym przekonana, jednak po roku pewnych doświadczeń, inaczej patrzę na sprawę dotyczącą stricte „pracy nad sobą”.
Doświadczyłam, że mój własny wysiłek jest do tej przemiany konieczny. Jak też niezbędne jest działanie Bożej łaski. To pewnego rodzaju współpraca moja z Bogiem, która prowadzi do przyjęcia tejże łaski.
Praca nad sobą prowadzi do otwarcia się na Jego działanie i pomoc. Tak to na dzień dzisiejszy rozumiem. Może za jakiś czas będę musiała to patrzenie zweryfikować, ale póki co, widzę to w ten sposób.
Czym zatem jest praca nad sobą i w czym się przejawia (to moje wnioski, które opieram na własnym doświadczeniu). To:
1. codzienne wzbudzanie w sobie intencji i pragnienia, by Bóg mnie przemieniał
2. zgoda na to, że sama z siebie niewiele w tym zakresie mogę uczynić
3. rozeznawanie motywacji moich wyborów, pragnień
4. prośba o poznawanie prawdy o sobie
5. uznawanie tejże prawdy, gdy uda się ją odkryć i stawanie w skrusze z nią wobec Boga
6. podejmowanie decyzji szczerych, po dokładnym rozeznaniu motywacji; tu przykładów takich decyzji można by mnożyć i z tym punktem łączy się kolejny:
7. rezygnowanie z tych spraw, w których odkrywam, że mam nie do końca czyste intencje (oczywiście, jeśli to możliwe, w innym przypadku muszę umieć się przyznać przed Bogiem do tego, że moje intencje nie były czyste, czy także przed bliźnim? chyba nie zawsze jest to konieczne, ale to również trzeba rozeznać)
8. przyjmowanie przeciwności, porażek w postawie zgody na Jego wolę (co nie wyklucza powiedzenia, nawet wykrzyczenia Mu tego, co czuję i że mam trudność, by się z tym zgodzić)
9. wzbudzanie często myśli o tym, że Bóg jest stale przy mnie, np. przez akty strzeliste
10. codzienny rachunek sumienia z tego, co się udało, z motywacji swoich działań i tego, co nie było właściwe…
…i pewno jest jeszcze 1000 innych sposobów tejże pracy, każdy musi znaleźć swój własny… ja na razie odkryłam te :)
Te wszystkie sprawy leżą w gestii mojej woli, dlatego można je nazwać pracą nad sobą, a reszta? Dzieło przemiany to już Jego dzieło. Ważne, by Mu w tym pomagać, a nie przeszkadzać ;)
PS Oczywiście, to, że to tu napisałam nie oznacza, że tak już potrafię ;)