dlaczego pomagam?
dodane 2009-06-17 06:59
(2Kor 9,6-11; Ps 112,1-4.9; Mt 6,1-6.16-18 )
Nie łatwo rozpoznać swoje motywacje, zwłaszcza, gdy robię coś dobrego. Najczęściej jestem przekonana, iż czynię to dla dobra drugiej osoby, czy nawet z miłości do niej. Czasem nawet twierdzę, że robię to dla Boga. Czy jednak taka jest prawda?
Jak reaguję, gdy moja życzliwość nie zostaje zauważona, czasem może nawet zlekceważona? Jakie rodzą się we mnie uczucia, gdy ktoś powie mi, że moja pomoc okazała się zbędna, że nie była to konieczna? Odczuwam wtedy smutek i żal, co raczej świadczy o tym, że moje motywacje są zupełnie inne, niż te, które sobie wmawiam.
Niestety, zbyt często zabiegam jedynie o dobrą opinię, chcę dobrze wypaść przed innymi. Tak dzieje się w wielu dziedzinach życia. Także w mojej relacji z Bogiem...
„Tak bowiem jest: kto skąpo sieje, ten skąpo i zbiera, kto zaś hojnie sieje, ten hojnie też zbierać będzie.” 2Kor 9,6 - zachęca dziś do szczodrobliwości i hojności św. Paweł. Ukazuje wartość dzielenia się i pomocy innym ludziom. A ja, czym kieruję się, gdy pomagam innymi? Czy dzielę się tym, co mi zbywa i czego mam w nadmiarze, czy też tym, czego naprawdę ktoś potrzebuje? Czy próbuję podkreślać, jak bardzo pomagam? Chwalę się tym, że to robię? A może, robię to po to, by we własnych oczach poczuć się kimś lepszym, wartościowszym? Czy stać mnie na to, by w tym pomaganiu pozostawać niezauważoną?
„Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie.” Mt 6,1 – ostrzega dziś Jezus. Niestety, ciągle jeszcze jestem zachłanna na pochwały innych i silne we mnie pragnienie bycia zauważoną. Nie zmienię tego jednym aktem woli. Jak więc mogę temu zaradzić?
Przyznawać się przed Bogiem i sobą samą, że moje intencje nie zawsze są takie, jak być powinny. Uświadamiać sobie, że każdy mój czyn, nawet dobry, może być skażony pychą i egoizmem. A Jezus, przed którym będę stawać w prawdzie o sobie samej, w prawdzie o moich motywacjach, temu na pewno zaradzi.
Mogę Go wszak prosić w każdej porannej modlitwie, by pokazywał mi, czym tak naprawdę kieruję się w relacjach do Niego i bliźnich. A w wieczornym rachunku sumienia badać swoje motywy działań, nie tylko grzechów, ale również dobrych i szlachetnych czynów. Pytać siebie, dlaczego pomagam, dlaczego się modlę, dlaczego poszczę? Czy robię to chętniej, gdy inni mnie widzą, czy raczej, jak proponuje mi Jezus: „Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu” Mt 6,6a?
20 czerwca 2007