ON i ja...

między prawdą a 'prawdą'

dodane 22:34

Nie tak dawno, w sobotę przed poranną Mszą św., doświadczyłam pewnego obnażenia z iluzji, choć bardziej mogłam prześledzić jak zakamuflowany jest we mnie sposób tłumaczenia się przed sobą samą, który prowadzi do tychże iluzji.

Czasem mnie denerwuje, gdy siedzę sobie w ławce i ktoś, kto przychodzi pcha się właśnie do tej, w której siedzę ja, choć wszystkie wokół są wolne. No i właśnie, podobne zdarzenie miało miejsce w ową sobotę.

Podeszła do ławki starsza pani, miała kulę, podeszła właśnie do mojej ławki i coś mi powiedziała. Ponieważ trochę się zeźliłam, ostentacyjnie wyszłam i siadłam ławkę dalej. Pani weszła w głąb ławki i zareagowała, kierując do mnie jakiś pojednawczy gest. Zauważyłam, że było jej przykro.

A ja? Gdy pojawiły się dwa pomysły, dlaczego ta pani mogła tak zrobić, zrobiło mi się strasznie głupio (nie będę ich opisywać, bo nie są ważne, ale były usprawiedliwiające ją). No więc miałam za co przepraszać w akcie pokutnym ;)

Bardzo szybko pojawiły się również inne pomysły. Zaczęłam tworzyć w sobie myśli - że muszę siedzieć na brzegu ławki, bo przecież nie czuję się najlepiej i na dowód zaczęłam kaszleć, nagle zaczęłam mieć katar i strasznie rozbolała mnie głowa. Tak, to były pokusy, by kłamstwem zakamuflować to, że okazałam się niegrzeczna. I to tylko przed sobą...

Na szczęście w porę złapałam się na tych krętactwach i przeprosiłam TEGO, do którego przyszłam. Więc na „przekażcie sobie znak pokoju” wysiliłam się na najserdeczniejszy uśmiech, na jaki tylko mnie było stać i szczerząc zęby, w moim odczuciu życzliwie, podałam rękę. I pewno znów nie bezinteresownie – pewno nie chciałam, by o mnie źle pomyślała, chciałam dobrze wypaść…. Wrrrr

Choć sprawa wydaje się błaha, nawet nieistotna, to jednak pokazuje całe moje pokręcenie i zakłamanie…

A wieczorem sięgnęłam do mojej lektury o. A Pelanowskiego „Umieranie ożywiające” i co? No i znów mi ‘dowalił’ ;)

„Im głębiej człowiek zagląda do swojego wnętrza, tym wyraźniej widzi, jak bardzo jest wypełniony nieprawością, która dla Boga jest okropna, nie do przyjęcia! Grzech wewnętrzny zmusza Boga do oddalenia się z naszego życia. Wtedy to właśnie czujemy nie dającą się znieść samotność, pustkę, strach i otchłań opuszczenia… Wgląd w duszę, w swoje sumienie nie może być powierzchowny.

Nigdy nie powinniśmy zatrzymywać się na samym tylko czynie, ale spojrzeć w głąb, na motywy, z powodu których zło uczyniliśmy. Grzech bowiem zanim ujrzy światło dzienne, ma swoją , często długą historię. Rozwija się i kształtuje jak zdradziecki wirus, zupełnie bezobjawowo, a jego istnienia nawet nie podejrzewamy, bo jest ono niewidoczne.

Trzeba więc odważnie wkroczyć w swoje wnętrze.

Bez oporu nie da się tam wejść. Nosimy w sobie naturalny opór przed poznaniem prawdy, kim naprawdę jesteśmy. Jest on zupełnie taki sam, gdy ktoś każe nam się przyznać do winy. Czujemy opór, wstyd, lęk przed obnażeniem, ale i lęk przed odrzuceniem.

Co robimy, kiedy nikt nas nie widzi? Kiedy zapominamy, że jesteśmy objęci spojrzeniem Boga?

Zewnętrznie chwalimy się, że słuchamy we wszystkim Boga, że Go rozumiemy, ale tak naprawdę postępujemy według własnych zasad i własnych wzorców. Wierzymy w Boga, ale czcimy ciało!”

(Augustyn Pelanowski "Umieranie ożywiające", Wrocław 2005, s. 170-173)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

 

PANIE - pozwól mi odkrywać prawdę o sobie samej i stawać z nią w obliczu TWOJEGO Miłosierdzia, bym mogła ją znieść.

Wszak lepiej ją poznać już teraz, aniżeli wtedy, gdy stanę przed TOBĄ. Bo może się okazać, że będzie mi trudno się tam do niej przyznać. No i co?? Czyściec się wydłuży, a spotkanie z TOBĄ się opóźni...

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024

Ostatnio dodane