czasem mówi "nie"
dodane 2009-06-03 22:12
(Tb 3,1-11.24-25 Wlg; Ps 25,2-9; Mk 12,18-27)
Ileż razy prosiłam Boga o coś, co było dla mnie bardzo ważne i nie otrzymałam tego. Czy to znaczy, że Bóg nie wysłuchał mojej modlitwy? Jak kochająca mama nie da swojemu małemu dziecku do zabawy pudełka zapałek, o które usilnie prosi, tak Bóg, z tego samego powodu, nie spełni wszystkich moich ‘zachcianek’. Bóg wysłuchuje moje modlitwy, ale czasem mówi „nie”. Dlaczego? Bo widzi dalej niż ja i wie, co jest dla mnie dobre, co może mi służyć, a co zaszkodzić w dążeniu do szczęścia wiecznego. Czasem chce, bym w tej odpowiedzi doszukiwała się Jego woli i próbowała zrozumieć, dlaczego właśnie taka jest.
Wszystko, co mnie w życiu spotyka jest Bożym dopustem i prowadzi ku Niemu. Każda modlitwa ma mnie uświęcać, nawet ta na pozór niewysłuchana. Jak przyjmuję Boże „nie”? Czy zawsze się na nie zgadzam? Czy raczej zachowuję się, jak rozkapryszone dziecko, które tupie nóżkami, gdy nie otrzymuje, tego o co prosi? Czy tak naprawdę ufam Bogu? Czy zgadzam się, by prowadził mnie, jak dziecko i zaprowadził mnie ku Sobie?
W dzisiejszej Liturgii Słowa wsłuchujemy się w dwie modlitwy: Tobiasza, który utracił wzrok i Sary, która traciła kolejnych mężów, zanim jeszcze rozpoczęła z nimi życie. Obydwoje proszą o śmierć. Tobiasz mówi: „Teraz, Panie uczyń, ze mną według woli Twojej i rozkaż, aby duch mój był wzięty w pokoju; lepiej jest bowiem dla mnie umrzeć aniżeli żyć».” Tb 3,6 Wlg
„Sytuacja Sary była również tragiczna. Jako jedynaczce przypadł zaszczyt przekazania imienia jej ojca następnym pokoleniom (por. Lb 27,1-11). Zły duch wszakże uniemożliwiał jej to. A w niewoli trudno było znaleźć mężczyznę, który by pochodził z jej pokolenia, a tym bardziej z jej rodu. Stąd prośba o śmierć, by dłużej nie musiała przeżywać swego wstydu.” (komentarz do Biblii Poznańskiej)
„Obydwie modlitwy były wysłuchane w jednym czasie przed chwałą Boga Najwyższego. I został wysłany anioł Pana, święty Rafał, aby uzdrowić Tobiasza i Sarę, których modlitwy zostały w jednym czasie przedłożone przed oczami Pańskimi." Tb 3,24-25 Wlg
Bóg nie dał im śmierci, bo inna była Jego wola, znalazł piękniejsze rozwiązanie. Tak samo jest w moim życiu. Nie zawsze otrzymuję to, o co proszę, czasem otrzymuję znacznie więcej, a czasem nie otrzymuję wcale. Bóg wie lepiej czego mi potrzeba.
Czy prosząc Boga mam przed oczyma mój ostateczny cel? A więc życie wieczne, do którego Bóg powołuje każdego z nas? Saduceusze, którzy wierzyli w zmartwychwstanie, ale wyobrażali je sobie na wzór ludzki, kierują dziś do Jezusa pytanie: kogo będzie żoną w niebie wdowa, która pochowała siedmiu mężów (por. Mk 12,19-23). Jezus potwierdza, że kiedyś zmartwychwstaniemy, jednak nie będzie to takie samo życie, jak tu na ziemi: „Gdy bowiem powstaną z martwych, nie będą się ani żenić, ani za mąż wychodzić, ale będą jak aniołowie w niebie.” Mk 12,25
Jakże często myślenie na sposób ludzki zamyka mnie na Boga. W swoich prośbach ku Bogu kieruję się własnym egoizmem, wygodą, chęcią szczęśliwego życia tu na ziemi. Owszem, Pan Bóg pragnie, bym i tu była szczęśliwa. Często jednak widzi, że to, czego chcę, może oddalić mnie od Niego, dlatego mówi mi „nie”. Czy potrafię Mu wtedy zaufać?
Powtórzę dziś za psalmistą:
„Mój Boże, Tobie ufam: niech nie doznam zawodu!
Niech moi wrogowie nie triumfują nade mną!
Nikt bowiem, kto Tobie ufa, nie doznaje wstydu;
doznają wstydu ci, którzy łamią wiarę dla marności.
Daj mi poznać drogi Twoje, Panie, i naucz mnie Twoich ścieżek!
Prowadź mnie według Twej prawdy i pouczaj, bo Ty jesteś Bóg, mój Zbawca,
i w Tobie mam zawsze nadzieję.” Ps 25,2-5
6 czerwca 2007r.