pójdź za MNĄ...
dodane 2009-05-29 19:47
(Dz 25, 13-21; Ps 103,1-2.11-12.19-20; J 21,15-19)
Na jednej z katechez padło pytanie: „Wyjaśnij, jak rozumiesz słowa: ‘pójść za Jezusem’”? Dzieci dawały różne odpowiedzi. Większość trafnie wyczuwała, że to wezwanie nie dotyczy tylko kapłanów i sióstr zakonnych. Odnosiły je do siebie, do swojego życia. Odpowiedzi, zapewne w niejednym przypadku, dalekie były od praktyki, od ich życiowego doświadczenia. Jednak zrodziły i we mnie refleksję – czy mogę powiedzieć, że swoim życiem podążam za Jezusem? Czy moja postawa jest inna niż moich uczniów? Wiele mówię, piszę o sprawach wiary, ale czy nimi tak naprawdę żyję? Czy wybieram Jezusa, by za Nim kroczyć? Czy tak naprawdę na Nim zależy mi w życiu?
Trzykrotnie powtórzone przez Jezusa pytanie Czy miłujesz Mnie? (por. J 21,15-17) było dla Piotra pewnego rodzaju zadośćuczynieniem po zaparciu się swego Mistrza przed Jego śmiercią. Wyznając aż trzy razy swoją miłość, św. Piotr musiał najpierw przebaczyć samemu sobie, by doświadczyć Bożego miłosierdzia. To warunek, by umieć wybrać Jezusa i pójść za Nim. Jezus i do mnie wiele razy kierował i nadal kieruje to samo pytanie. Dlaczego tak trudno mi pójść za Nim? Może właśnie dlatego, że nie potrafię wybaczać samej sobie? Gdzieś tkwię w swoich słabościach. Licząc na własne siły, sama szukam sposobów wyjścia z nich i uporania się z nimi. Zamiast skupić się na Jego miłości do mnie, na tym, że pragnie mnie mieć przy sobie, pogrążam się w smutku i niezadowoleniu z siebie.
Pójście za ukochanym Mistrzem doprowadziło Piotra do męczeństwa, co Jezus podczas dzisiejszej rozmowy również zapowiedział: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci: Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz J 21,18.
Iść za Jezusem to być gotowym na najwyższą ofiarę. Ona będzie możliwa dopiero wówczas, gdy uwierzę w Jego miłość. Gdy o Jego miłości nie będę tylko pięknie pisać, czy mówić, ale będę jej prawdziwym świadkiem. Gdy uznam swoją grzeszność i uwierzę, że tylko On ją może uleczyć. Kiedy zgodzę się, że taką mnie właśnie kocha. Wtedy mogę zacząć doświadczać czym jest Jego miłość. I nawet, gdy sama jej nie zauważę, wszystkie moje sprawy będą nią przeniknięte.