oddać swoje życie? ale jak?
dodane 2009-05-15 00:10
Piątek - 5 tydzień Wielkanocny (Dz 15, 22-31; Ps 57 8-12; J 15,12-17)
„Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich.” J15,13. Czego dziś w tych słowach Jezus pragnie ode mnie? Gotowości na męczeństwo? Wszak mogę do końca życia nie mieć ku temu okazji. Oddać swe życie Jezusowi to służba drugiemu człowiekowi, to uczynienie ze swego życia daru dla innych, to bycie Jego świadkiem. Oddać swe życie Jezusowi to odpowiedzialność za siebie i za drugiego człowieka. W czym zatem powinna przejawiać się owa odpowiedzialność?
Wszyscy przez chrzest zostaliśmy wszczepieni w Kościół. Każdy z nas jest ‘cegiełką’ tejże ‘budowli’. Dlatego każdy za niego jest odpowiedzialny. Wielu męczenników za to, by trwał, poświęcało swoje życie. Dziś, zbyt często słyszymy lub czytamy słowa krytyki, a raczej krytykanctwa pod jego adresem. Martwi to tym bardziej, gdy robią to ci, którzy tworząc Kościół, sami są za niego odpowiedzialni. Owszem, Apostołowie także piętnowali niewłaściwe postawy w Kościele, o czym czytamy dziś w Liturgii Słowa: „Ponieważ dowiedzieliśmy się, że niektórzy bez naszego upoważnienia wyszli od nas i zaniepokoili was naukami, siejąc zamęt w waszych duszach” Dz 15,24; (por. Dz 15,24-29). Karcili za złe postawy, ale jednocześnie wskazywali, jak zło naprawić. Kierowali się jednak miłością i troską a nie krytykanctwem. Nie oskarżali i nie obwiniali. Są dla nas przykładem, że nie wolno milczeć, gdy dzieje się zło. Ale jednocześnie trzeba pamiętać o wolności i godności drugiego człowieka. „Postanowiliśmy bowiem, Duch Święty i my, nie nakładać na was żadnego ciężaru oprócz tego, co konieczne.” Dz 15,28 – to ważne wskazanie i dla mnie. Czy tak, jak Apostołowie, zanim zwrócę komuś uwagę, kogoś napomnę, proszę o światło Ducha Świętego? Czy też próbuję polegać wyłącznie na sobie samej?
Oddać swoje życie to również poddać się Jego woli. A ona może czasem wymagać odważnego stanięcia po stronie prawdy, a czasem milczenia. Niestety, zbyt często zabierając głos krytykuję, mędrkuję. Wytykam błędy innym z pozycji lepiej wiedzącej, właściwiej wierzącej, jedynie słusznie myślącej, niczego w ten sposób nie osiągając. Bo albo zamknę ich na prawdę, może nawet zgorszę, albo też zadowolę przeciwników. Gdy zaś trzeba stanąć w obronie prawdy, wtedy milczę. Czy pytam Boga czego ode mnie oczekuje? Czy próbuję rozeznać jak powinnam postąpić – zabrać głos czy zamilknąć? Czy dociekam swoich intencji? Czy rozliczam się przed Bogiem ze swoich słów, ze swojego milczenia, postaw i motywacji?
„ Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał.” J 15,16a. Wciąż zapominam, że to Bóg mnie wybrał i przeznaczył do życia wiecznego. Wciąż nie potrafię oddawać Mu swego życia.