Komentarze Niedzielne
Gdzie jest Mesjasz?
dodane 2010-12-11 22:42
III Niedziela Adwentu
Iz 35,1-6a.10 Ps 146 Jk 5,7-10 Mt 11,2-11
Gdy Jan usłyszał w więzieniu o czynach Chrystusa, posłał swoich uczniów z zapytaniem: ‹‹Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?››. Jezus im odpowiedział: ‹‹Idźcie i oznajmijcie Janowi to, co słyszycie i na co patrzycie: niewidomi wzrok odzyskują chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię. A błogosławiony jest ten, co we Mnie nie zwątpi››.
Gdy oni odeszli, Jezus zaczął mówić do tłumów o Janie: ‹‹Coście wyszli oglądać na pustyni? Trzcinę kołyszącą się na wietrze? Ale coście wyszli zobaczyć? Człowieka w miękkie szaty ubranego? (…) Po coście wyszli? Proroka zobaczyć? Tak powiadam wam więcej niż proroka. (…) Zaprawdę powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela (…)››.
Mt 11
Gdzież podział się ten twardy, pewny siebie, w wielbłądzią skórę ubrany Jan Chrzciciel? Dzisiaj możemy podejrzeć Proroka w innej przestrzeni samotności niż pustynna grota. Jan w więzieniu jawi się, jako ten, który traci pewność siebie, a już z pewnością bardzo martwi się o swoich uczniów. W celu utwierdzenia ich i swojej wiary wysyła uczniów do Chrystusa z zapytaniem czy to On jest Mesjaszem? Możemy się domyślać, że Jan i jego uczniowie inaczej wyobrażali sobie mesjańską działalność Chrystusa. Jak można pogodzić jawną niesprawiedliwość uwięzienia Proroka z bezczynnością Mesjasza? Przecież Chrystus miał swoich uczniów, chodziły za nim tłumy, miał moc uzdrawiania, wskrzeszania zmarłych i siłę wypowiadanego słowa. Przecież nawet, jeśli nie chciał wszczynać zbrojnej rewolty mógł przynajmniej pójść i upomnieć się o niesprawiedliwie więzionego Jana Chrzciciela. Wydaje się, że powinien to upominając się o oddanego mu Proroka, który na dodatek był jego krewnym.
Chrystus natomiast znów zaskakuje. Działa całkowicie wbrew naszym ludzkim wyobrażeniom i poczuciu sprawiedliwości. Karze oceniać swoje czyny i oznajmia, że „błogosławiony jest ten, kto we Niego nie zwątpił”. Patrząc na tę historię mamy wrażenie, że Chrystus wykazując obojętność względem uwięzionego Jana Chrzciciela wymaga od niego i jego uczniów wiary ponad ludzkie siły.
Jeszcze bardziej tajemniczo brzmią słowa Chrystusa względem pozostałych słuchaczy, kiedy zadaje im pytanie o ich stosunek do Jana:, „Kogo przyszliście oglądać? Trzcinę kołyszącą się na wietrze? Człowieka w miękkie szaty ubranego? Proroka?”
Jezus chce skruszyć nasze ludzkie wyobrażenia o Nim jako Mesjaszu, chce ukazać jak często błędnie wyobrażamy sobie Boga i jego obietnice. My, bowiem zawsze posiadamy swoją wizję, co do Boga, jego działania i sprawiedliwości. Chętnie byśmy napisali swój scenariusz działalności Mesjasza. Nie jeden okrutny totalitarny system powstał przecież z chęci uczynienia sprawiedliwości i równości na ziemi. I nie jeden zbrodniarz wojenny był przekonany o swojej „zbawczej” misji. Nawet te nasze, wydawałoby się, poprawne i „pobożne” pomysły na wizję świata sprawiedliwego mogą okazać się wielką utopią. Ludzie szli z ciekawości zobaczyć Proroka na pustyni i wyobrażali go sobie, jako filozofa „w miękkie szaty ubranego”, delikatnego, nawiedzonego mistyka wyglądającego niczym „trzcina chwiejąca się na wietrze”. Widzieli jednak twardego pewnego siebie męża głoszącego przyjście Mesjasza. Może nie jeden już wtedy czuł się zgorszony brakiem wydłużonych frędzli przy szatach janowych? A teraz, kiedy widzieli go opuszczonego w więzieniu mogli jeszcze utwierdzić się w własnych przekonaniach co do jego zbyt rygorystycznego nauczania.
Jezus wie, że kruszenie naszych wizji i wyobrażeń dotyczących Boga może przynieść niepewność, pustkę a nawet cierpienie. To dlatego dzisiaj Św. Jakub w swoim liście wzywa nas :„trwajcie cierpliwie bracia”, czyli znoście wytrwale cierpienia i miejcie nadzieję.
Jan Chrzciciel miał prawo przeżywać poczucie opuszczenia i braku sensu swojej dotychczasowej działalności. Być może dotknął go stan, który współcześnie nazwalibyśmy depresją. Wszystko się załamało. Jest całkowicie bezbronny, jego plany i marzenia na odbudowę Królestwa Izraela legły w gruzach. Jan jednak nie traci do końca nadziei. Posyła on swoich uczniów do Chrystusa. Jego nadzieja jest, bowiem w Chrystusie jako Mesjaszu. Wbrew pozorom Jezusowi nie jest obojętne cierpienie Jana Chrzciciela. On zna Jego serce bardziej, niż ktokolwiek. Dlatego daje o nim świadectwo, mówiąc, „między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela”. Tego opuszczonego, niezrozumianego, samotnego i na wpół załamanego Proroka.
I wbrew pozorom, my również mamy prawo do wątpliwości i załamania. To nie nasze poczucie zniechęcenia, opuszczenia czy depresja ma nas dyskwalifikować. Nawet trzeba powiedzieć, że jeśli chcemy skruszyć nasze fałszywe wyobrażenia Boga i chcemy poznać prawdę o Jego miłości, to nasze cierpienie wewnętrzne ma prawo przyjść. Ale pamiętajmy, żeby tak jak Jan Chrzciciel zawsze mieć nadzieję w Chrystusie i wciąż pytać Go o tajemnice jego odkupienia, tajemnicę wcielenia i zwycięstwa na krzyżu. „Błogosławiony jest, bowiem ten, kto w Niego nie zwątpi”. I w tym zaufaniu może dopiero okazać się nasza wielkość.