Dla Boga, dla siebie, dla innych
dodane 2013-10-28 22:42
Tylko kobieta, która czuje się wolna i samodzielna, może być dobrą żoną i dobrą matką. Nieszczęściem żon i matek bywa to, że nie mają swojego własnego życia, ale żyją życiem zapożyczonym, cudzym - życiem męża i/lub dzieci. [...] Bywa, że kobieta wchodząc w relację z mężczyzną zatraca się, przestaje już być sobą, a staje się wyłącznie żoną lub wyłącznie matką. Gdy taka kobieta zostanie kiedyś sama, wpadnie w rozpacz. Dlatego też studia, zainteresowania intelektualne, zaangażowanie społeczne, a nade wszystko głębokie życie duchowe i moralne są tak istotne dla tożsamości kobiety.
[...]
Skrajne feministki mówią, że celem życia kobiety nie mogą być gary. I mają rację. Popełniają jednak błąd, bo w miejsce garów proponują inne gary - robienie kariery zawodowej. I to jest nieludzkie. Kobieta pragnie mieć dom, być żoną i matką. Żaden człowiek nie został stworzony najpierw dla drugiego człowieka, ale dla Boga i dla siebie samego. Więc poniekąd mają rację feministki w tym, że akcentują, że kobieta ma myśleć o sobie. Ale skoro nie wierzą, nie rozumieją, że w pierwszym rzędzie ma być w relacji z Bogiem.
Józef Augustyn SJ
***
W sytuacji, w której kobieta musi znosić rozmaite formy dyskryminacji i godzić się na zajmowanie marginesowych pozycji tylko dlatego, że jest kobietą, istnieje pilna potrzeba obrony i promocji osobowej godności kobiety, a więc jej równości wobec mężczyzny. Jest to zadanie wszystkich członków Kościoła i społeczeństwa, ale w sposób szczególny samych kobiet; one muszą się tu czuć zaangażowane i powołane do działania w pierwszej linii.
[…]
Rzeczą absolutnie konieczną jest przejście od teoretycznego uznania aktywnej i odpowiedzialnej obecności kobiety w Kościele do praktycznej realizacji.
Jan Paweł II. Christifideles laici
***
I jeszcze jeden cytat, również z Christifideles laici:
Można powiedzieć, że Bóg Stwórca zawierzył kobiecie człowieka. Zawierzył go oczywiście wszystkim ludziom, ale w sposób szczególny kobiecie, bowiem właśnie ona, ze względu na swoiste doświadczenie macierzyństwa, zdaje się być obdarzona specjalną wrażliwością na człowieka i na wszystko, co składa się na jego prawdziwe dobro, począwszy od podstawowej wartości, jaką jest życie. Jakże wielkie są możliwości i jak wielka odpowiedzialność kobiety w tej dziedzinie w czasach, gdy rozwój nauki i techniki nie zawsze jest inspirowany i odmierzany prawdziwą mądrością, co grozi nieuchronną „dehumanizacją” ludzkiego życia zwłaszcza wtedy, gdy wymaga ono większej miłości i bardziej wielkodusznej akceptacji.
***
Pierwsze cytaty nie wymagają komentarza i nie wzbudzają wątpliwości. Ostatni mnie zastanawia. Specjalna wrażliwość na człowieka i na to co składa się na jego prawdziwe dobro. Można to oczywiście odnieść do troski o życie: nienarodzone, upośledzone, chore, o dzieci i starszych. To wynika z tekstu wprost, ale jednak będzie ograniczeniem.
Czy można mówić o szczególnej wrażliwości kobiet na dehumanizację? Na to, co pozbawia człowieczeństwa, na to, co poniża człowieka? O zdolności do widzenia twarzy człowieka ponad ideą czy po prostu sytuacją? Ponad konfliktem, gniewem, krzywdą?
Nieludzkość zachowań kobiet bywa gorsza niż nieludzkość mężczyzn. Ale to akurat byłoby zrozumiałe - jeśli zabije się w sobie człowieczeństwo można wszystko. A im więcej w sobie trzeba było zniszczyć, tym łatwiej niszczyć innych.
Nie wiem. Siłą rzeczy myślę o kobietach przez pryzmat siebie. Wrażliwość nie musi oznaczać miękkości, niezdecydowania, ustępliwości. To wszystko jest kwestią decyzji dotyczącej postępowania. Decyzji, która powinna być roztropna i prowadzić do dobra. I z pozoru może wydawać się dowodem braku współczucia.
Wrażliwość to nie empatia. Wrażliwość to rodzaj talentu. Daru widzenia. Szybciej i ostrzej...
Nie wiem. Ciekawa jestem, co o tym myślicie.