Kokon cierpienia
dodane 2011-07-12 08:10
Napisałam to w innym kontekście... Nie chcę, by stało się sposobem oskarżania kogokolwiek. Granica między "nie chcę", "nie potrafię", "nie wiem, jak", "boję się" a zwyczajnie "jeszcze nie czas na wyjście, muszę sobie pozwolić też na to, by cierpieć" jest bardzo cienka. I bardzo nieoczywista z zewnątrz...
Cierpienie czyni samotnym. To prawda. Zwłaszcza cierpienie "spoza codziennej skali". Inni zwyczajnie nie rozumieją (jak mają rozumieć?), często nie potrafią milczeć i częstują pobożnymi banałami.
Ale to też pułapka. Bo ich słowa mogą zawierać wielką prawdę. Na przykład o tym, że cierpienie jest mi do czegoś potrzebne. Że wiele daje. Przed czymś broni. Ustawia na nowej, lepszej pozycji. W poczuciu własnej wyjątkowości. Za nic nie chcę przestać cierpieć, to duża strata. Nawet jeśli cierpieć już nie mam siły. I nawet jeśli tracę ludzi wokół...
Bardzo trudno jest wyjść z niewygodnego - ale doskonale znanego - kokonu cierpienia. To całkiem niezła kryjówka przed światem. Sposób uzyskiwania czyjejś uwagi, podziwu... Niestety, tego kokonu z zewnątrz zerwać się nie da.