Nie lubię pytań o wieczność
dodane 2010-09-19 20:29
Nie lubię, dlatego że zakładają drastyczną różnicę, jakąś wielką granicę między "tu i teraz" a "tam - kiedyś". Tymczasem ja mam poczucie, że wieczność zaczyna się dziś. Już trwa.
W sumie od 2000 lat.
Nie ma żadnej wyraźnej granicy ani istotnej różnicy. To znaczy: różnic oczywiście ma być wiele, ale w tym, co najważniejsze czyli w relacji z Bogiem i ludźmi jest ciągłość. Ja będę sobą, inni będą sobą, Bóg będzie sobą.
Ot, jeszcze jedna - ostatnia - przeprowadzka...
Może mi daleko - psychicznie - do śmierci. Ale faktem jest, że nie umiem "czekać na wieczność", żyć "w perspektywie wieczności". Jak czekać na coś, co już jest obecne?
Będzie obecne bardziej - OK. To normalne. Każda relacja wzrasta. Nie czekam na to, jaka będzie za 10 lat. Będzie taka, jak zbudujemy. Zobaczę za 10 lat... W wieczności też chyba nie stanie w miejscu?
Nie będzie zaciemnień, bólu, cierpienia... No OK. Ale mimo wszystko nie to jest sednem. Przynajmniej dla mnie...