Jestem wredna
dodane 2010-04-27 11:18
"Wiem, że mówiąc wielu ranię, choć absolutnie nie mam takiego zamiaru." - podsumował głoszone rekolekcje pewien ksiądz. Cytowałam już to zdanie, ale do niego wrócę.
I drugie, usłyszane wieki temu, parafrazując: "Nie będziemy się ranić, jeśli założymy dobre intencje." Dodam od siebie, bo wydaje mi się bardzo ważne: i priorytet wolności drugiej osoby.
Gdzieś w tym jest chyba tajemnica...
Rana jest wynikiem interakcji: działania jednego człowieka wobec tego, co jest w drugim. Mojej odpowiedzi na czyjeś oczekiwania czy czyjejś na moje. Trzeba być uważnym i delikatnym. Ale nie można postawić sobie priorytetu: nikogo nie zranić.
Po pierwsze, nie da się. Po drugie - ważniejsze - to bez sensu.
Trzeba się pogodzić też z tym, że ranię. Nie-chcąc, choć czasem świadomie, a nawet z premedytacją. Nie-chcąc, bo nie o zranienie chodzi, nie ono jest celem. Nie może być celem.
PS. A tak na marginesie: jestem wredna i bezwzględna i zimna i nieczuła na ludzkie nieszczęście i nie wiem co jeszcze. Coraz częściej to wychodzi, co gorsza w sytuacjach dramatycznych. Ale też jestem zdecydowana taką pozostać. Nie widzę innego dobrego wyjścia.