Odmawiam bycia darem
dodane 2010-03-16 21:52
"Kobieta jako dar i tajemnica". Tak brzmi temat najbliższej Lednicy.
Wysypkę alergiczną w wyniku tych słów pogłębiło zdanie o. Góry: "Kościół zawsze wywyższał kobietę, zawsze jej bronił, opiekował się. Nie pozwalał na eksploatację kobiety, zalecał czystość przedmałżeńską, szanując dziewicę i podnosząc na piedestał".
Nie życzę sobie być wywyższana. Chcę być traktowana jak każdy człowiek. Tylko pod warunkiem uznania równości w człowieczeństwie przyjmę opiekę. Inaczej proszę ją sobie zabrać, może będzie trudniej, ale sobie poradzę. Także z próbami "eksploatacji".
Zwiewam ze wszystkich piedestałów, bez względu na to z czego są zrobione. Na piedestale jest się strasznie samotnym i albo obcym albo nieprawdziwym.
W końcu: nie życzę sobie być postrzegana jako dar. Nie mówię o pojedynczych osobach, każdemu wolno stwierdzić że drugi człowiek jest dla niego darem. Wielu ludzi było i jest wielkim darem dla mnie. To prawda, że człowiek spełnia się w ofiarowaniu siebie. Ale w dalszym ciągu jest człowiekiem, który się ofiarowuje, nie darem. Jest cenny dlatego że istnieje i taki, jaki jest, a nie dlatego, że komuś się przydaje. Jest w ofiarowaniu siebie wolny.
Dla mnie te zdania paradoksalnie ustawiają kobietę w funkcji dzieła, które ma spełnić. Nie widzą jej samej. Tych funkcji może być wiele, ale kobieta jako taka nie jest funkcją. Tym bardziej nie należy na nią patrzeć przez pryzmat dziewictwa.
Nie neguję sensu czystości. Nie neguję sensu dziewictwa. Ale nie to stanowi o wartości człowieka.
Edit: A tak naprawdę, gdyby nie chodziło o Kościół i sensowną imprezę, sprawa nie byłaby warta wzmianki. Każdemu wolno myśleć i mówić co chce, także - moim zdaniem - głupio.