Niedzielna spowiedź

dodane 21:12

Czytam po raz kolejny artykuł "Szkodliwa praktyka" (lutowe "W drodze"). I o ile zgadzam się z motywami, które wniosek "nie spowiadać w niedzielę" spowodowały, o tyle nie zgadzam się z samym rozwiązaniem.

1. Spowiedź nie powinna być "przy okazji". To nie jest (proszę wybaczyć brutalność określenia) procedura zbliżona do umycia rąk przed jedzeniem.

2. Spowiedź wymaga zatrzymania. Rachunku sumienia, żalu, postanowienia poprawy.

3. Spowiedź w czasie Mszy św. przeszkadza w uczestnictwie w samej Mszy św. I nawet nie dlatego, że grają organy, osobiście przy konfesjonale przestaję słyszeć cokolwiek poza kapłanem. Ale dlatego że "wycina" fragment Mszy św.

Jednak spowiedź z motywacji "świąteczno-kartkowej" nie musi być płytka. Element społecznego przymusu czy po prostu przykładu pomaga. Nie tylko "katolikom opłatkowo-jajecznym" (określenie zasłyszane) i nie tylko w spowiedzi. Mnie także.

Jeśli taka jest, to metodą nie jest zabranie kartek (wtedy ci ludzie do spowiedzi nie przyjdą wcale, co może zmniejszy frustrację księży i będzie odbiciem faktycznego stanu ducha ludzi, ale nie wyjdzie im na dobre). Metodą jest uparta katecheza. Także sączona w konfesjonale.

Czy spowiedź musi być długa, by była dobra? A niby dlaczego? Na rozmowę można się umówić także poza konfesjonałem. Oczywiście, czasem potrzeba dużo czasu. Bywa, że wymaga tego sytuacja albo osoba. Niemniej krótko nie znaczy źle, a kilka zdań nauki nie musi być gorsze od długiej rozmowy. Wszystko zależy od sytuacji i człowieka. Wolę naukę krótką, ale na temat niż długą, ale trafiającą gdzieś obok mnie.

W końcu to, co wydaje mi się najważniejsze. Od końca.

Jeśli jestem w grzechu ciężkim, chciałabym do spowiedzi iść możliwie szybko. Można uznać konieczność poczekania do poniedziałku i niemożność przyjęcia Komunii św. w niedzielę za pokutę, ale wolałabym takiej sytuacji nie doświadczać. Zbyt potrzebuję łaski sakramentalnej...

Jeśli nie jestem w grzechu ciężkim, a chciałabym iść do spowiedzi, jednak najłatwiej mi się do niej przygotować w niedzielę. Nie w dzień powszedni i nie w biegu...

I ostatnie - w odpowiedzi na następujący fragment:

"Decydującą kwestię stanowi wysiłek ciągłego kształtowania sposobu praktykowania sakramentów tak, aby nie ulec presji świadczenia usług religijnych z różnych okazji. Nie można poddawać się naciskowi niedojrzałej chęci korzystania z dóbr, do których się nie dorosło. Inaczej siejemy wiele, a zbieramy mało, niczym w sowieckich kołchozach."

Napisałam: do sakramentów dorasta się całe życie m.in. dzięki łasce płynącej z ich praktykowania, także niedoskonałego. Ale tak naprawdę nie wiem, czy kiedykolwiek się dorasta. To nie my mamy dorosnąć do sakramentu, by go przyjąć, ale na odwrót: to Bóg podnosi nas do siebie.

Pomysł (mam nadzieję, że przesadzam z tą interpretacją) by człowiek najpierw dorósł, potem korzystał z łaski sakramentalnej uważam za dramatyczny. Pomysł, że Komunia św. jest dla świętych doprowadził do atrofii tej praktyki sakramentalnej. Trzeba było długiej pracy, by wytłumaczyć, że to łaska Chrystusa przemienia, a Komunia św. jest dla grzeszników, nie dla aniołów. Nie aniołów Bóg przygarnia, ale potomstwo abrahamowe. Czy naprawdę chcemy doprowadzić do podobnej sytuacji w przypadku spowiedzi?

"Nie jestem gotowa" to bardzo dobra wymówka...

Niemożność przystąpienia do spowiedzi i do Stołu Pańskiego to pierwszy krok w kierunku nieobecności na Mszy św. Sakrament niesie ze sobą łaskę także wtedy, gdy nasz do niego stosunek jest niedoskonały, nawet bardzo. Jej brak to równia pochyła. Droga prowadząca tylko w jednym kierunku: w grzech.

To również moje własne doświadczenie. Ale nie tylko. W pierwszych wiekach na złagodzenie praktyki pokutnej wpłynęła szybko następująca po poprzedniej fala prześladowań. Osoby, które wyrzekły się wiary pod wpływem strachu, pokutowały. Nie mogły przystępować do Stołu Pańskiego. Tymczasem ludzi tych zaczynała dotykać kolejna fala prześladowań.

Czy możemy żądać od tych ludzi ofiary krwi nie nakarmiwszy ich najpierw Krwią Pańską? - zapytano (nie pamiętam, kto).

Oczywiście, nikt nie mówi o utrudnianiu spowiedzi, tylko o postawieniu wymagań - i to nie gwałtownie. W dodatku w związku z upartą formacją. Ale mimo wszystko tego wymagania (spowiedzi przed niedzielą) powszechnie bym nie stawiała. Dla dobra człowieka.

Ostatecznie: mnie nie interesuje masowość Kościoła. Nie interesuje mnie średnia przeciętna. Interesuje mnie każdy konkretny i pojedynczy człowiek, któremu trzeba pomóc dotrzeć do Źródła.

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 22.11.2024

Ostatnio dodane