Pokorne cielę
dodane 2009-11-10 19:49
W notkach hagiograficznych często spotyka się zdanie: "wykonywała w milczeniu i w pokorze najcięższe posługi…", "zmarł w opuszczeniu i niezrozumieniu…", "jego życie naznaczone było cierpieniem…" itp. No właśnie: "chodząca świętość" czy raczej chodzący nieudacznik?
A może trzeba inaczej? Może "nie narzekał, choć innym jego praca wydawała się nie do zniesienia"? Uśmiechał się mimo opuszczenia i niezrozumienia? Cierpienia, które innych załamuje? Bo przecież to zadziwiało - nie samo cierpienie, nie poniżenie. Cierpliwość i uśmiech. Życzliwość/ miłość w stosunku do tych, którzy krzywdzą.
Cierpienia wszyscy mają dosyć, święci i nie-święci. Tylko tym drugim ciężej je znieść...
Pewnego dnia Teresa nie mogła się powstrzymać, aby otwarcie nie zaprotestować [...] przeciw ewidentnej niesprawiedliwości Matki Gonzagi, będącej mistrzynią nowicjuszek. Teresa miała powiedzieć, że Matka Maria Gonzaga jest w całkowitym błędzie: „To skandaliczne w ten sposób działać wobec matki przełożonej i co mi sprawia jeszcze większą udrękę, to widzieć w tym obrażanie dobrego Boga”. Jedna z sióstr jej odpowiedziała: „Matka Maria Gonzaga jest mistrzynią nowicjuszek i ma prawo je upokarzać!”. Na to Teresa: „Nie ma prawa, bo to nie wchodzi w porządek upokorzeń, jakie można narzucać”.
Świętość to nie jest bycie bezwolnym cielęciem...