Mam ochotę na ruletkę ;-)
dodane 2009-10-18 09:11
Katechizm Kościoła Katolickiego
2413 Gry hazardowe (karty itd.) bądź zakłady nie są same w sobie sprzeczne ze sprawiedliwością. Stają się moralnie nie do przyjęcia, gdy pozbawiają osobę tego, czego jej koniecznie trzeba dla zaspokojenia swoich potrzeb i potrzeb innych osób. Namiętność do gry może stać się poważnym zniewoleniem. Nieuczciwe zakłady bądź oszukiwanie w grach stanowi materię poważną, chyba że wyrządzana szkoda jest tak mała, że ten, kto ją ponosi, nie mógłby w sposób uzasadniony uznać jej za znaczącą.
Innymi słowy: można na nie przeznaczyć tyle, ile na godziwą rozrywkę. I nie ma w tym, wbrew zdaniu o. Mądela, nic złego. Zło zaczyna się wtedy, gdy człowiek wydaje na rozrywkę więcej, niż może, albo gdy zaczyna wchodzić w grę uzależnienie.
Złem powinno być też podawanie alkoholu na spotkaniach towarzyskich i jego kupowanie. Też w końcu można powiedzieć:
Z etycznego punktu widzenia picie alkoholu jest oczywiście dopuszczalne. Jednak nie powinno się łączyć z inwestowaniem pieniędzy. Jeśli ktoś nie potrafi się dobrze bawić bez alkoholu, to znaczy, że jest uzależniony, wewnętrznie nieuporządkowany, co z moralnego punktu widzenia jest naganne. Taka sytuacja może bowiem tragicznie odbić się na egzystencji takiej osoby i jej najbliższych.
Absurd? Absurd. Mamy w końcu Kanę Galilejską... Fakt, że ktoś ma ochotę napić się alkoholu w towarzystwie nie oznacza, że nie umie się bawić bez alkoholu. To nadużycie interpretacyjne. W przypadku hazardu również.
Jeśli miałoby być złem ryzyko należałoby uznać za zło m.in. alpinizm czy skoki spadochronowe. W końcu ryzyka finansowego naprawdę nie można porównywać z ryzykowaniem życia. I tak jak nie należy ryzyka mylić z brawurą, tak nie należy wrzucać do jednego worka wszystkich form hazardu.
A na ruletkę naprawdę mam ochotę ;-) W Monte Carlo nie dość że żetony były obrzydliwe: duże, plastikowe krążki w pastelowych kolorach, to jeszcze gadali w niedostępnym mi języku. Zniechęciło mnie i nie miałam okazji "posmakować"... :D