Liturgia

dodane 08:09

Ksiądz prowadzi ją po raz pierwszy w życiu (nie mam bladego pojęcia, dlaczego proboszcza nie było ani na głównej liturgii w Wielki Piątek, ani w Wigilię Paschalną - pojawił się tylko w czasie komunikowania...).

Ministranci się gubią, zwłaszcza jeśli przychodzi przemieścić się w procesji lub wnieść krzyż. Ludzie jeszcze bardziej. Właściwie nie wiadomo, kiedy uklęknąć, kiedy wstać. W czasie adoracji krzyża bałagan. Głośniki nie działają, trzeba donieść przenośny.

Liturgia światła. Na dworze zmierzch, w kościele różowy półmrok. Jasno oświetlony pusty Grób Pański (świece+reflektor), świece w ciemnicy palą się od czwartku (po co?), obok grobu dwie tacki czerwonych świeczek wotywnych. To one nadają "nastrój".

Świec nie ma tak na oko połowa ludzi. Nie ma również zwyczaju podawania sobie światła...

Czytań sześć, nie dziewięć. Ewangelię czyta koncelebrans - gość, starszy, bardzo pobożny ksiądz. Ale gdyby nie ministrant chyba by zapomniał o okadzeniu. Przerwał czytanie, pospiesznie okadził i zaczął znów.

Na koniec ksiądz tłumaczy, że było długo (koło dwóch godzin) ale to najważniejsza liturgia.

Po liturgii kilku gimnazjalistów biegnie po podpisy w książeczkach.

Wszystko mnie drażniło. Przywykłam do liturgii zrobionej według wszelkich wzorców. Pięknej i starannej, pełnej, z zachowaniem wszelkich znaków. Ale nie chcę tam iść, choć blisko. Kocham to miejsce i chcę w nim być.

Nawet jeśli zamiast procesji robi się kłębek pod tytułem: "to kto teraz idzie"? Trudno :-)

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 23.11.2024

Ostatnio dodane