Idźcie sobie!
dodane 2009-04-01 18:41
Moi kochani, zbliża się ostatnia szansa! Możecie zrezygnować z bierzmowania! To wydarzenie sprawi, że część z was stanie się dojrzałymi chrześcijanami, większość oficjalnie i w obecności biskupa pożegna się z Kościołem. I tak byście poszli.Proszę was, zrezygnujcie! Do niczego to wam nie będzie potrzebne, nawet do tego nieśmiertelnego ślubu. A poza tym jeśli zechcecie się przygotować jako dorośli, to wystarczą cztery spotkania, słownie cztery, i jeden wyjazd do katedry! Naprawdę będę cenił tego, kto zrezygnuje!
Jakie wy daliście świadectwo? Bardzo złe. Ale ja was rozumiem, też taki byłem w waszym wieku! To przede wszystkim głupota i lenistwo! Albo lenistwo i głupota, w odwrotnej kolejności. Z Bogiem jest (powinno być?) tak, jak w relacji z nauczycielem, rodzicami, dziewczyną. Jeśli przychodzicie na nową lekcję, nie siadacie w ostatniej ławce, by gadać, ale w pierwszej... No tak, ja oczywiście też muszę wiele zmienić...
Może pisząc ten tekst wykażę się naiwnością. Ale jeśli ci młodzi ludzie nie są wystarczająco dojrzali, by być dopuszczeni do bierzmowania, po co ich dopuszczać? Dlaczego żądać od nich rezygnacji, skoro po drodze jest moment arbitralnej decyzji? Mam rozumieć, że decyzja o dopuszczeniu to fikcja? I tak wszyscy wiedzą, że wszyscy zostaną dopuszczeni?
Macie być dojrzali. Co to znaczy dojrzałość dla 14-15-latka, którego głównym zajęciem od 2 lat jest zbieranie podpisów potwierdzających wykonanie czynności, które są dowodem wiary i powinny wynikać z wiary? Jaki sens ma mówienie o dojrzałości, skoro z założenia traktuje się ich jak dzieci, których trzeba pilnować i wymuszać? 14-15 lat to dzisiaj nie jest wiek dojrzałości, to prawda. Ale jeśli ktoś ma to osiągnąć, to trzeba od niego wymagać.
Dojrzałość równa się odpowiedzialności. Zdolności dokonywania wyborów i ponoszenia konsekwencji. Dojrzałość oznacza wolność. Jakim cudem ci młodzi ludzie mają stać się dojrzali, skoro nikt tego od nich nie wymaga?
Nie przystąpią do bierzmowania? To nie przystąpią, rolą Kościoła nie jest chyba wciśnięcie Sakramentu każdemu, czy chce czy nie?
A swoją drogą... słuchałam animatora ze smutkiem. Ileż ten chłopak mógł być od nich starszy? Ze 2 lata? A mówił kompletnie innym językiem, tonem mentorskim, zaczynając od: "jesteście głupi i leniwi gówniarze". Nie tymi słowami, oczywiście, ale obawiam się, że dokładnie w ten sposób jego wypowiedź została zinterpretowana. Fakt, gadali w czasie Mszy. Fakt, uciszano ich. Fakt, animator został delikatnie "wezwany do tablicy" przez odprawiającego. Ale mimo wszystko lepiej by było, gdyby milczał. A już zwłaszcza nie gadał w ten sposób.
Jak brzmi w ustach może 16-17-letniego chłopaka "jakie wy daliście świadectwo"? Martwi mnie, że młody człowiek - w końcu niewiele starszy - wchodzi w tak mentorski ton. Martwi mnie, że mówi zupełnie innym językiem, niż jego rówieśnicy. Tu nie ma płaszczyzny kontaktu...
I dodatek obserwacja-usprawiedliwienie. "Sporo z was chodziło na Msze niedzielne bez rodziców, którzy zostawali w domu. To żadna motywacja." Przypomina mi się myśl, zupełnie spontaniczna: "Niedługo będę dorosła, założę rodzinę, a przecież człowiek dorosły przestaje chodzić do Kościoła..." Miałam wtedy z 19 lat i poczucie, że nie mam bladego pojęcia jak żyć z wiarą po skończeniu szkoły...
Katolicki kraj?