Patrzę w okna
dodane 2009-03-08 00:08
Czekając w piątek na samochód patrzyłam w okna. Tak bardzo bym czasem chciała wieczorem usiąść w domu i zwyczajnie napić się herbaty. Już nie pracować i przede wszystkim nigdzie nie jechać... Cóż, nie ma co marzyć o nierealnym. Trzeba wsiąść w pociąg i nie zastanawiać się zbyt długo.
Gdyby jeszcze jedna noc, mogłaby Pani nie przeżyć. - słyszysz opowiadane po raz kolejny słowa lekarza. Już jest lepiej, w kolejnym zdaniu pojawia się pytanie o wypis. Tydzień? Jest szansa. Jak rozpoznać "na oko", że jest źle? Co zrobić na przyszłość, skoro nie można czekać nawet do rana?
Dzień zaplanowany niemal co do minuty, a czasem dobrze byłoby ponakładać wydarzenia warstwowo. Albo mieć zdolność bilokacji. Jutro (właściwie dziś) koło 22:30 mam szansę wrócić.