Dokończenie
dodane 2008-09-21 00:20
Od czasów wspólnoty minęło 9 lat. Powrót po takim czasie... Jak? Pewność, że to dla mnie jedyna deska ratunku i ślad nadziei wbrew nadziei, że niemożliwe, by było za późno, to jak się okazuje zbyt mało, by wrócić. Zwłaszcza gdy się ucieka na potęgę. Trzeba było... nieporozumienia :-)
Zrobiłam jedno. Otworzyłam furtkę. Pomyślałam, że chcę wrócić. Nic więcej. Reszta stała się sama, a raczej resztę załatwił Bóg. Ścigał mnie kilka miesięcy. Wychodząc po spowiedzi oglądałam się z niedowierzaniem: "naprawdę"?
To już x lat temu :-) A jednak do tej pory to najmocniejsze doświadczenie, że Bóg potrafi odnaleźć człowieka nawet na końcu świata. I że trzeba mu tylko dać szansę, powiedzieć "chcę", nie myśląc, jak i czy dam radę i co będzie potem.
***
I tylko pamiętam swój strach, że nie wiem, jak się w tym świecie, który zostawiłam jako uczennica, odnaleźć jako dorosły człowiek... Udało się :-)
***
Dziękuję, że żyję (to bardzo wieloznaczne słowo) :-)