Kariera w Kościele
dodane 2008-09-07 10:12
Nie negując zjawiska, ale i nie przesądzając o jego skali...
Po pierwsze, jak niby? Bo ja widzę jedną metodę: wychowanie i wzór. Nie da się zadekretować braku karierowiczostwa. Tym bardziej nie da się go tak łatwo wyplenić.
Po drugie: nie negowałabym sukcesu jako takiego. To normalne, zdrowe, dobre i potrzebne. Ważna jest nie tyle chęć jego osiągnięcia, ale raczej to, jakie środki się dopuszcza oraz co jest tym sukcesem. Nie rozumiem, dlaczego sukcesem ma być tylko urząd, władza i bogactwo...
Po trzecie: problem dotyczy w tym samym stopniu tych, którzy karierę zrobili, jak i tych, którym się nie udało. Być może nawet tych drugich bardziej. To ich problemem jest pytanie: dlaczego on, a nie ja?
Po czwarte. Ciekawe, kto zostanie w Kościele, skoro duchowni stawiają się (słownie) poza nim... "Kościół sobie nie radzi, to musimy my". Od świeckich tę formułkę już słyszałam, ale żeby padała z ust księdza?