Integralność terytorialna
dodane 2008-08-13 09:49
Nie ulega dla mnie wątpliwości, że Gruzji należy pomóc (mimo że jej atak na Osetię uważam za zło, nie tylko za błąd). Nie mam wątpliwości, że udział Rosji w tym konflikcie jest absolutnie nieuprawniony. Niemniej nie zgadzam się, że status quo sprzed 6 sierpnia stanowi jakiekolwiek rozwiązanie i mam wątpliwości, czy "integralność terytorialna" Gruzji jest wartością nadrzędną.
Jednostronnie proklamowana niepodległość Kosowa stanowiła precedens, ale nie o precedens tu chodzi, a o rozwiązanie konfliktu. W końcu nikt się po pierwszej wojnie światowej nie przejmował "integralnością terytorialną" naszych zaborców - i Bogu dzięki. Po drugiej wojnie światowej też namieszano w granicach solidnie. Granice państw są kwestią w dużej mierze umowną, a mówienie o ziemiach "rdzennie czyichśtam" zwłaszcza na terenach granicznych i wielokrotnie zmieniających właścicieli są absurdem. Wystarczy odwiedzić odpowiednio stary cmentarz, by się o tym przekonać.
Absolutnie nie akceptuję agresji. Mogę zaakceptować wolny wybór.
W przypadku Osetii i Abchazji pytanie jest - po wszystkich wojnach i wobec wpływu Rosji - dużo bardziej skomplikowane...
***
Prezydent Francji: integralność terytorialna Gruzji gwarantowana przez "ducha" dokumentu (mowa o planie pokojowym). Czyli nie jest gwarantowana w żaden sposób. Zwłaszcza, że dokument zawiera stwierdzenia o podjęciu rozmów o statusie obu separatystycznych regionów (Gruzja się na to nie godzi) oraz o tym, że Rosja wprawdzie ma wycofać wojska, ale "do czasu wypracowania międzynarodowych mechanizmów rosyjskie siły pokojowe podejmą dodatkowe środki bezpieczeństwa" - nie wiadomo jakie, nie wiadomo do kiedy, mają dotyczyć "jedynie obszarów graniczących z Osetią Południową" czyli - UWAGA - terenów Gruzji!!
I co z tego, że Rosja podobno przegrała moralnie, skoro wygrała obiektywnie?