Obumarłe dzieci
dodane 2008-01-02 23:51
Zasłyszane: nadmiarowe zarodki po in vitro nie są zabijane, a obumierają.
Jakiś czas temu opisywano dramat matki-narkomanki i jej dziecka. Ona śmiertelnie przedawkowała, a dziecko umarło z głodu. To dziecko również nie zostało zabite, tylko "obumarło". Podobnie jak wiele innych, które zaniedbywano tak długo, że spowodowało to śmierć, którym nie udzielono odpowiednio wcześnie skutecznej pomocy, itd.
W żadnym przypadku nie było to zabójstwo? Doprawdy? Uprzejmie informuję, że z etycznego punktu widzenia nie ma tutaj żadnej różnicy. Chyba że osoba dopuszczająca się takiego czynu była w stanie psychicznym lub umysłowym obiektywnie uniemożliwiającym ocenę konsekwencji swoich zaniechań.
Raczej wątpię, by lekarze wykonujący zabiegi znajdowali się w takim stanie i nie zdawali sobie sprawy, że każdy zarodek pozostawiony sam sobie obumrze i że jedyna dla niego szansa na życie to znaleźć się w odpowiednio przygotowanej macicy kobiety na następne 9 miesięcy. Jeśli zdają sobie z tego sprawę, to dopuszczając do "obumarcia" zarodka stają się winni śmierci dziecka.
Jeśli hodują zarodki jakiś czas obserwując, czy się dobrze rozwijają, by wszczepić najzdrowsze, postępują jak ktoś, kto uwięził grupę ludzi, położył im jedzenie i picie (w ilości wystarczającej, a jakże) na pewnej wysokości i zostawił ich tak na miesiąc. Problem w tym, że dla części z nich było zbyt wysoko, by mogli sięgnąć. Po miesiącu żywi byli tylko ci odpowiednio wysocy, reszta zmarła. To ten sam tryb: tam: dosięgniesz to przeżyjesz. Tu: przeżyjesz najbliższy czas i będziesz się ładnie rozwijał, to damy ci szansę na życie. Obumrzesz - trudno. Twój problem.
To, że taka procedura to czysta eugenika, już jakby nie dociera...