Kościół otwarto-zamknięty i nowe wyzwania
dodane 2007-12-08 20:05
Cytat cytatu - wyjściowo z wywiadu-rzeki z Aleksandrem Hauke-Ligowskiem, OP ("Błogosławiony kłopot myślenia"), wtórnie z recenzji w grudniowym "W drodze" autorstwa Wojciecha Surówki OP:
Katolicyzm otwarty i zamknięty to sformułowania jak najbardziej uprawnione, z tym, że to, co sie nazywa katolicyzmem otwartym, też pod pewnym względem może być zamknięte. Może być katolicyzm otwarty na nowinki, nowe trendy, spojrzenia, interpretacje, a jednocześnie zamknięty na stare rozumowania, nie rozumiejący starych sformułowań, obrzędu, wewnętrznej treści, którą obrzęd wyraża. W tym sensie katolicyzm otwarty może być również zamknięty.
Uderzyło mnie to zdanie. Pojęcia Kościoła otwartego i zamkniętego funkcjonują dziś jak etykietki i określają tak naprawdę dwa rodzaje zamknięcia. Kiedyś porównywałam Kościół do rzeki, a ludzi do kropli. Każda kropla w obrębie rzeki ma swoją własną drogę i zadanie. Tak, zadanie - część przecież nawodni brzegi, część odparuje i gdzieś spadnie jako deszcz czy śnieg, część zostanie wypita przez zwierzęta, część popłynie dalej. Nie da się powiedzieć, że droga jednej kropli jest lepsza od innej, jeśli mieszczą się w rzece.
Kościół otwarty to ten, który mieści i ogarnia wszystkie krople i pomaga im iść ich drogom. Każde zamknięcie to powiedzenie kropli: płyń tylko tą stroną i czasem nie wyskakuj z wody! Nie ma najmniejszego znaczenia, do której ścieżki próbuje się innym tę drogę ograniczyć, zawsze jest to próba zamykania i panowania nad drogą innych.
***
Niepokoi mnie, gdy ktoś za element swojej tożsamości uważa bycie niepokornym czy krytycznym. Poszukującym i otwartym na innych, tak. Ale bycie niepokornym czy krytycznym powinno być wynikiem sytuacji, która tego może wymagać, a nie założenia.
Pytania o miejsce wiary i o rolę Kościoła w naszym świecie wymagają, jak już nieraz w historii, zupełnie nowych odpowiedzi. - czytam we wstępie do nowego Tygodnika Powszechnego. Problem w tym, że nowe odpowiedzi nigdy chyba nie były nowe, zawsze wynikały z sięgania do źródeł, a właściwie do Źródła. Odkurzania i polerowania zapomnianego dobra i odczytywania go na nowo w świetle znaków czasu. Warto o tym pamiętać.
***
Wśród informacji w Tygodniku Powszechnym znalazłam taką: biskup pomocniczy Wiednia, Helmut Kraetzl, ma pomysły na skuteczną obecność Kościoła we współczesnym świecie. Wśród nich: zniesienie celibatu, rozpoczęcie otwartej debaty na temat kontroli poczęć (biskup wzywa wiernych do odpowiedzialnego rodzicielstwa, opartego na własnym sumieniu jako ostatecznej instancji w podejmowaniu decyzji moralnych) i rozważenia możliwości drugiego małżeństwa katolików rozwiedzionych, a także decentralizacji Kościoła.
"Wiarygodność Kościoła wiele traci na zakazie kontroli poczęć, gdy tak wielu katolików ją praktykuje." - mówi biskup.
Abstrahując od tego, czym jest wiarygodność i z czego się rodzi... To zestaw problemów, niektóre podlegają dyskusji (celibat), inne nie (uznanie rozwodów w Kościele). Odnośnie do problemu antykoncepcji nauczanie Kościoła jest jasne i choć niektórzy uważają, że nie musi być niezmienne, należy mu się posłuszeństwo. Wzywanie do stawiania własnego sumienia wyżej niż nauczanie Kościoła nigdy nie jest dobrem.