Dzieło
dodane 2007-12-05 10:57
Przechodzi przez życie niepostrzeżenie, jak gdyby była jedną z wielu kobiet ze swego miasteczka. Łącząc prostotę działania z naturalnością i dyskrecją, potrafi dokonywać wielkich dzieł w samotności i milczeniu wypełnionym całkowitym zaufaniem Bogu.
Te fragmenty z Drogi Josemarii Eskrivy zacytował abp Życiński. Uderzyło mnie tych kilka zdań. Warto o nich nie zapominać.
**
Ostatnio z okazji 25-lecia Dzieła pojawiło się kilka tekstów na temat Opus Dei. Nie znam tej formacji od środka, znam jednak przynajmniej jedną osobę, która do tej wspólnoty należy. Normalną, wesołą i szczęśliwą dziewczynę.
Natomiast gdy czytam stawiane zarzuty, zatrącające o sekciarstwo... Myślę, że niebezpieczeństwo "poczucia wybrania" towarzyszy każdej zamkniętej wspólnocie. I bardzo zależy od ludzi, którzy daną grupę - w skali mikro - tworzą. Każde dobro można wykrzywić. Ale też może być tak, że jedynie postrzega się je jako wykrzywione. Ocena zawsze zależy nie tylko od tego, który mówi, ale i od tego, który słucha. Warto o tym pamiętać, znam ludzi, którzy sugestię uważają za nakaz, a różnicę zdań za krytykę.
Ostatnio trochę słyszałam o przedszkolu Opus Dei. I znów - nie widziałam. Mówi się, że nie ma tam zabawek, jest nastawienie na edukację. Brzmi - dla mnie - niepokojąco. Dziecko ma prawo się bawić. Ale z drugiej strony: jeśli kredki, nożyczki, plastelina to nie są zabawki, jeśli nauka jest prowadzona w formie gier i zabaw, jeśli jest miejsce na gry zespołowe... Krótko mówiąc, jeśli po prostu stawia się na zabawę, która rozwija, także w sferze międzyludzkiej, jeśli dzięki poświęceniu dzieciom czasu, uwagi, wysiłku, zabawki przestają być potrzebne, to jest to coś bardzo cennego.
Bywa, że daje się dziecku zabawki zamiast uwagi, troski, obecności. Ich zabranie pozwala odnaleźć inne fantastyczne rodzaje zabaw. Byle nie przedobrzyć i nie kazać dziecku dorastać na siłę i za wcześnie...