Jakość życia i terapia

dodane 15:25

Czytam tekst o zaniechaniu leczenia noworodków. Przerażający jest, jeśli wziąć pod uwagę, że akceptowalna jakość życia to pojęcie bardzo względne. A noworodek się przecież nie wypowie...

Ale nawet nie o tym chciałam napisać. Wstrząsnęły mną dwa zdania:

Podstawą do podjęcia decyzji o kontynuowaniu, ograniczeniu lub przerwaniu intensywnej opieki może być jedynie najlepiej pojęte dobro dziecka, a nie status finansowy rodziców czy korzyści lub straty finansowe lekarza, szpitala czy ubezpieczyciela.*

Z pewnością takie stwierdzenie wynika z realnej oceny rzeczywistości. A więc nie ma: "nie stać nas na takie drogie leczenie" czy "to za dużo kosztuje szpital/ ubezpieczyciela". Przeraża, że trzeba o tym przypominać...

Jest jeszcze jeden aspekt. Wyobraźmy sobie sytuację: dziecko nie będzie chodzić, poza tym będzie zdrowe. Rodziców nie stać na wózek. Mieszkają w takim miejscu i są w takiej sytuacji społecznej, że dziecko - być może - nigdy nie wyjdzie na dwór, albo przynajmniej nie wyjdzie po osiągnięciu pewnego wieku, wzrostu czy wagi. Pytanie: czy jego "przewidywana jakość życia" będzie "akceptowalna", czy nie? I czy wobec tego: "najlepiej pojęte dobro dziecka" nie każe go zabić? Bo lepiej nie żyć, niż tak żyć?

Potworne. I zależne od spojrzenia na świat, siebie, poczucia sensu życia - rodziców, lekarza...

*cytat pochodzi ze standardów American Academy of Pediatrics

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 23.11.2024

Ostatnio dodane