Przesadzam?
dodane 2007-04-19 05:58
Zaproponowano mi dodatkowe dyżury w szpitalu. "Relaksujące" - podobno nic się nie dzieje, można robić co się chce, a na miejscu jest basen (!) Pomyślałam - trzeba nie mieć wyobraźni, żeby zasugerować pójście na basen dyżurującemu na oddziale lekarzowi*. Dowolnym. Nic się nie dzieje, dobrze, taka specyfika, ale przecież nie ma gwarancji że stać się nie może!
Czuję się trochę jak nie z tej ziemi. Tu już nie chodzi o doktora Judyma. Tu chodzi o zwykłą zasadę: lekarz na dyżurze jest dla pacjentów. Po to, żeby - na tyle, na ile to jest możliwe - zapewnić im bezpieczeństwo.
Może ja pracowałam w szczególnych warunkach, ale jednak nie jestem w stanie sobie wyobrazić sytuacji, kiedy docieram do pacjenta po 15 czy 30 minutach dlatego, że poszłam popływać. Nie zawsze jest na to czas.
* Osób niezwiązanych z zawodem bym się nie czepiała, ale rozmawiałam z lekarzem. Fakt - niedyżurującym od lat.