Parafia w Warszawie
dodane 2007-04-11 13:57
Parafie jako wspólnoty, z którymi ludzie się utożsamiają, nie istnieją. [...] Ks. Slipek uważa, że najważniejsze dla odbudowywania tej więzi [...] są sakramenty inicjacji chrześcijańskiej, które przyjmuje się przecież w kościele parafialnym. – Musimy je na nowo odkryć. Nic nie buduje wspólnoty tak jak sakramenty – podkreśla.
Cóż - na moim przykładzie:
Chrzest - parafia Św. Michała, Mokotów
Perwsza Komunia - parafia Św. Augustyna, Wola
Bierzmowanie - parafia Nawiedzenia NMP, Nowe Miasto
Od tego czasu przeprowadzałam się na stałe 2 razy. Co kilka lat. Na kilka miesięcy jeszcze częściej. I wątpię, czy na tym się skończy. Moi znajomi - przyjezdni, młode rodziny - wynajmują mieszkania. Potrafią się przeprowadzać co rok- dwa lata. Zmienianie wspólnoty co rok czy dwa nie sprzyja jej budowaniu. Już nie mówiąc o tym, że wizyta duszpasterska raz do roku takich zmian czasem nie zdąży nawet wyłapać.
Coraz więcej osób żyje w mieście, a mieszka poza miastem lub na jego obrzeżach. Jeśli ktoś wychodzi o 7 rano i wraca o 20, to swoją parafię może zobaczyć w niedzielę. Ale co tu mówić o osobach mieszkających poza miastem, jeśli sama wielokrotnie szukałam kościoła w pobliżu miejsca pracy lub częściej "gdzieś po drodze, w dobrym komunikacyjnie miejscu", żeby po porannej Mszy zdążyć do pracy lub żeby z pracy zdążyć na Mszę wieczorną? Na pewno nie pójdę na Mszę Św. do własnej parafii, jeśli potem będę musiała wściekle kombinować, jak jechać dalej, żeby to miało sens i żeby zdążyć, albo zużyć na ten dojazd dodatkowe pół godziny...
Efekt - ogłoszenia duszpasterskie w niektórych okresach liturgicznych sprawdzam w dwóch lub trzech okolicznych kościołach. I usiłuję się dopasować...
Nie neguję problemu. Zgadzam się, że wspólnotę budują sakramenty. Ale przyznam, że dziwi mnie proponowane rozwiązanie...