Spotkanie
dodane 2007-02-18 10:42
Spotkanie ludzi zupełnie różnych, zupełnie odległych, zupełnie obcych, w którym nagle pojawia się bliskość i chęć pogłębienia kontaktu. Niezależnie od wszelkich form.
Spotkanie z Panią Profesor. Z kobietą pełną pokoju i cichej radości. Tak bardzo normalną, zwyczajną, gdy się z nią rozmawia. Tak zwyczajnie codzienną...
I tylko spomiędzy wspomnień i codzienności nagle wypływa "daimonion".
Daimonion - czyli po polsku demon. Ale pierwotnie to pojęcie było równoznaczne z "teos" - bóg. W Iliadzie, zdaje się że na końcu trzeciego rozdziału, jest taka scena, gdy Afrodyta wysyła Parysa do Heleny. On się opiera - ma jej dość - ale w końcu niechętnie idzie. I pada takie zdanie, że prowadzi go "daimonion".Zwykle Grecy okreslali bogów mianem teos. Tu jednak pada słowo "daimonion" - podkreślenie siły, niesamowitości.
Dopiero w czasach tuż przed Chrystusem "daimonion" zaczęło oznaczać demona. Przy czym nie było to wówczas pojęcie jednoznacznie złe. Były dobre i złe demony. Dopiero pisarze wczesnochrześcijańscy uznali demony (bożki) za jednoznacznie złe - stąd obecnie ta jednoznaczenie zła konotacja pojęcia.
Ot - miniwykład :-)
Wspomnienia z czasów trudnych i chwil bardzo trudnych - naznaczonych radością i czasem "niesamowitym szczęściem". Wspomnienia nieprawdopodobne. Wspomnienia ludzi dobrych i uczciwych, choć często nominalnie wrogów.
Ciągle mnie zachwycają ludzie, którzy widzą dobro w innych i zapamiętują dobro. Owszem - trudności i zło istniało. Ale nie przesłaniało świata.
Jest dla mnie nie do pojęcia, za krótko żyję, że można się z kimś spotykać co sobotę przez... 31 lat. Jest dla mnie nie do pojęcia, że można przez 18 lat prowadzić w jednym miejscu wykłady - i przez 18 lat na nie przychodzić. I jest w tym ukryte piękno, które bardziej przeczuwam, niż pojmuję...
To ślad wrażeń. Większość jest nie do opisania.
.