Sucha statystyka
dodane 2007-01-18 22:33
Dane podaje amerykańskie pismo pediatryczne:
1. Szacuje się, że 45% współczesnych małżeństw się rozpadnie.2. W ciągu 4 lat 50% zawiera kolejne małżeństwo.
3. W kolejnych małżeństwach rozwód zdarza się częściej i wcześniej niż w zawieranych po raz pierwszy.
4. Do powyższych statystyk zmieniających stan rodzinny dziecka należy doliczyć konkubinaty.
5. Jeśli nie ma nowych sytuacji stresowych około 75% dzieci odzyskuje równowagę w ciągu 2-3 lat po rozwodzie i w ciągu 3-5 lat po powtórnym małżeństwie rodziców.
Patrząc na statystyki - obawiam się, że większości dzieci, zanim pozbierają się z jednej zmiany, funduje się kolejną. A potem mają dużą szansę na kolejną.
Umiemy wpłynąć na odczucia dzieci (mniej cierpią), nie odbija się to jednak na ich zachowaniu, czyli w obiektywnych miernikach adaptacji, więc osobiście zastanawiałabym się, na co terapia właściwie działa. Czasem udaje się nauczyć matki jak nawiązywać więź z dziećmi i jak być stanowczym w ich wychowywaniu - to dzieciom dobrze robi. I w zasadzie nic innego.
Ale chyba najbardziej rozpaczliwy wydaje mi się wniosek:
W odległej perspektywie większość dzieci wykazuje zdumiewającą wytrzymałość w przystosowaniu się do nowej sytuacji.
Ogólnie - robimy co możemy, żeby im zaszkodzić. Pomóc nie potrafimy. W wielu wypadkach skończy się to zerwaniem więzi rodzinnych, alkoholizmem, narkomanią czy wczesnym rodzicielstwem, ze wszystkimi tego konsekwencjami.
Pocieszające, że większość dzieci w ogóle jakoś przeżywa to co im fundujemy. Czasem znajdą oparcie w szkole. Czasem w domu przyjaciół, u ich rodziców. Czasem u innych dorosłych. Zawsze jest szansa, że ktoś jednak im zapewni serdeczne wsparcie i będzie na tyle stanowczy, by je wychować.
A może by tak od tych statystyk nie uciekać? W końcu zdać sobie z nich sprawę i przestać szkodzić własnym dzieciom? Za trudne - wymaga wytrwania w małżeństwie we wzajemnej miłości i wierności?