"W obliczu tak poważnych zarzutów abp Wielgus powinien przełożyć ingres. Jeśli choćby część oskarżeń okaże się prawdziwa, sprawowanie przez niego posługi arcybiskupa warszawskiego może okazać się niemożliwe. Przecież metropolita powinien być dla swoich wiernych autorytetem, zauważa publicysta katolicki dr Tomasz Terlikowski. Jego zdaniem, przełożenie terminu objęcia rządów w archidiecezji nie oznaczałoby bynajmniej przyznania się hierarchy do winy."

A ja mam w głowie słowa komunikatu Stolicy Apostolskiej:

Stolica Apostolska, decydując się na nominację nowego arcybiskupa metropolity Warszawy, wzięła pod uwagę wszystkie okoliczności jego życia, między innymi także związane z jego przeszłością. Oznacza to, że Ojciec Święty ma do abp. Stanisława Wielgusa pełne zaufanie i z całą świadomością powierzył mu misję pasterza archidiecezji warszawskiej.

Dla mnie to oznacza, że nominacja na arcybiskupa warszawskiego nie jest warunkowa i nie zależy od tego, co znajduje się w teczkach, jeśli coś się w nich znajduje. Innego arcybiskupa nie będzie. Jeśli tak - przekładanie ingresu nie ma sensu. I nie jest to kwestia przyznania się do winy czy nie, choć moim zdaniem dla wielu osób przełożenie terminu byłoby sugestią, że "coś jest na rzeczy".

Myślę, że i Benedykt XVI i bp Wielgus zdawali sobie sprawę, że coś takiego pojawić się może. Pojawiały się w końcu bardzo istotne sygnały. Jestem przekonana, że ta nominacja została dana z pełną odpowiedzialnością i z pełną odpowiedzialnością przyjęta. Cokolwiek by się nie okazało, bp Wielgus będzie arcybiskupem warszawskim. Będzie moim biskupem.

Rozumiem, że może być trudno się z tym pogodzić. Rozumiem, że można oczekiwać na miejscu biskupa nieskazitelnego autorytetu, którego żadne plotki, pomówienia czy skazy dotyczyć nie mogą. Ale mam poczucie, że trzeba także nauczyć się przyjmować naukę, napomnienie i prowadzenie tych, którzy nieskazitelni nie są. Bo nie dla swoich przymiotów otrzymali tę władzę i nie tylko ludzką mocą ją będą sprawować.

I przyznam, że komunikat Stolicy Apostolskiej przyjmuję z ulgą. Biskup to stanowisko zbyt ważne dla Kościoła, by nim mogły miotać dowolne publikacje prasowe.