Jaś i Jan - fr_giovanni
Pytanie Jasia do Jana (86)
dodane 2008-09-04 09:53
„Duch wyprowadził Jezusa na pustynię, aby był kuszony przez diabła. A gdy przepościł czterdzieści dni i czterdzieści nocy, odczuł w końcu głód. Wtedy przystąpił kusiciel i rzekł do Niego: Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz, żeby te kamienie stały się chlebem . Lecz on mu odparł: Napisane jest: Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych. Wtedy wziął Go diabeł do Miasta Świętego, postawił na narożniku świątyni i rzekł Mu: Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się w dół, jest przecież napisane: Aniołom swoim rozkaże o tobie, a na rękach nosić cię będą byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień. Odrzekł mu Jezus: Ale jest napisane także: Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego. Jeszcze raz wziął Go diabeł na bardzo wysoką górę, pokazał Mu wszystkie królestwa świata oraz ich przepych i rzekł do Niego: Dam Ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon. Na to odrzekł mu Jezus: Idź precz, szatanie! Jest bowiem napisane: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz. Wtedy opuścił Go diabeł, a oto aniołowie przystąpili i usługiwali Mu. (Mt 4,1-11)”
*************
Jasiu: Popatrz Janie, jak z niczego, co warte jak kamień
zrobiliśmy wielkie rzeczy. Stworzyliśmy dynamit,
stworzyliśmy z metalu wspaniałą broń,
stworzyliśmy z kamienia mury oddzielające nas od
innych – to wszystko stało się z niczego, z
kamienia. Uczyniliśmy z kamienia „chleb” dla Świata.
Jan: Tak Jasiu, ale czy ten „chleb” uczyniony z tego
kamienia daje życie? Nie wszystko co można
uczynić, może być jak chleb, a Słowo Boga
zawsze da Tobie życie.
*************
Jasiu: Idę poszaleć na motorze, a później trochę
pobawię się z kolegami, może coś więcej popijemy
trochę, a na koniec pobawię się kosztem innych,
myślę że nic się mi nie stanie i dla mojej duszy, w
końcu jestem zabezpieczony.
Jan: W jaki sposób?
Jasiu: Mam na sobie medalik, codziennie się modlę,
chodzę co niedzielę na Mszę – chyba wystarczy?
Jan: Chyba wystawiasz Boga na próbę, traktujesz Go i
swoją wiarę jak „magię” – to nie gwarancja, a
nawet pewność upadku, na własne życzenie.
*************
Jasiu: Dostałem fajną pracę, zostawiłem dotychczasową,
ta trochę lepsza, ale musiałem zrezygnować z
wielu rzeczy.
Jan: Przestałeś pić, palić?
Jasiu: No nie, nawet sam szef teraz mnie tym częstuje.
Muszę być lojalny wobec potrzeb i twarzy firmy
tam gdzie jeździmy – nie mogę mieć swojego
zdania – po prostu firma ma być dla mnie
najważniejsza, oddaję jej niejako pokłon –
cokolwiek robi, i jak to czyni. Tylko w taki sposób
mogę – jak powiedział szef – czuć się, że ona jest
moja. Uczyniłem to i otrzymałem to wszystko.
Jan: Jednym słowem oddałeś „pokłon” temu, co miało
być twoją pracą i drogą do własnej świętości –
uczyniłeś swoje nowe zadanie bożkiem swojego
życia – straciłeś hierarchę wartości.
Jasiu: I jeszcze.......hmm....zasnął mi Jan.....a ja nie mogę
spać, ...śpi jakby aniołowie go kołysali i
usługiwali.....a we mnie jak w wulkanie......ciekawe
dlaczego?...........