Spowiedź telefoniczna

dodane 10:51

Księża wypowiadają się przeciwko spowiedzi internetowej. Biskup w Argentynie dopuścił spowiedź telefoniczną, ale pod naciskiem Watykanu wycofał się. Na łamach Gościa Niedzielnego ksiądz usiłował przekonać, że to niemożliwe. Ale nie potrafił podać żadnego decydującego argumentu. Osobiście uważam, że Kościół powiewnej dopuścić te formę spowiedzi. Po uprzednim opracowaniu warunków.

Sakrament pojednania

Jak się spowiadać? Tym razem mam na myśli bardziej formę, niż treść. Dlaczego spowiedź przez telefon nie jest sakramentem?

 

Ksiądz Damian Dorot (w artykule w Gościu), jako argumenty przemawiające przeciw spowiedzi przez telefon podaje:
1. ryzyko naruszenia tajemnicy,
2. brak charakteru osobowego w płaszczyźnie fizycznej,
3. brak charakteru osobowego w płaszczyźnie duchowej.

Żaden z tych argumentów mnie nie przekonuje. Uważam, że powinna istnieć możliwość zdalnego odbywania spowiedzi. Oczywiście ta forma musiałby być obwarowana szczegółowymi przepisami, zasadami. Jednak władze kościelne powinny przeanalizować wszystkie za i przeciw.

  1. Ryzyko naruszenia tajemnicy

Po pierwsze, jak często mamy do czynienia z podsłuchem telefonicznym czy internetowym? I kto jest podsłuchiwany? Penitent czy ksiądz? Czy podsłuchana spowiedź przestaje być ważnie udzielonym sakramentem?
Przede wszystkim do podsłuchiwania konieczna jest specjalistyczna wiedza. I jest to przestępstwem lub działaniem za zgodą prokuratora. Dlatego zasięg zjawiska jest minimalny. Porównajmy to ze spowiedzią w konfesjonale. Czy tam nie da się zamontować pluskwy? Wystarczy, że ustawię się w kolejce przed podsłuchiwanym i przykleję aparat podsłuchowy. Albo skorzystam ze zdalnego mikrofonu. Mogę też, bez specjalistycznej wiedzy umieścić podsłuch w oświetleniu konfesjonału. Z tego wynika, że argument groźby podsłuchu nie ma sensu.

Tajemnica spowiedzi obowiązuje wyłącznie spowiednika. Penitent może głośno i publicznie wyznawać swoje grzechy. Skoro tak, to fakt, że ktoś usłyszał ma się nijak do ważności spowiedzi. Spowiedź podsłuchana i niepodsłuchana jest sakramentem. A rozgrzeszenie, słyszane tylko przez penitenta lub przez penitenta i podsłuchujących, jest tak samo skuteczne. Argument związany z naruszeniem tajemnicy całkowicie obalony.

  1. Brak charakteru osobowego w płaszczyźnie fizycznej

A jaki kontakt fizyczny ma spowiednik z penitentem? Praktycznie wyłącznie słuchowy. Kratka konfesjonału pozwala widzieć jedynie fragmenty. Zwykle niepozwalające na rozpoznanie człowieka. Poza tym, spowiedź jest, z reguły, anonimowa. Rozpoznanie nie jest warunkiem dobrej spowiedzi.
Zostaje kontakt słuchowy. Czyli pośredni. Za pomocą fal dźwiękowych. Przytoczę dwa przypadki, w których spowiedź jest ważna pomimo braku „charakteru osobowego kontaktu fizycznego”.
* Spowiedź osób o bardzo ograniczonym słuchu, tj. podsłuchujących się aparatami słuchowymi. Tu już nie ma bezpośredniego kontaktu za pomocą fal dźwiękowych. Między mówiącym a słuchającym jest urządzenie elektroniczne przetwarzające dźwięki. Czym się to różni od drogi dźwięku za pośrednictwem komunikatorów?
* Spowiedź przez tłumacza jest sankcjonowana przez Kościół o czym świadczy KPK 983 i 990. Tu droga dźwięku jeszcze dalsza. I przetwarzana przez człowieka. Brak bezpośredniego kontaktu.

Także w Przepisach Prawa Kanonicznego nigdzie nie ma określonej odległości miedzy spowiednikiem a penitentem. Nikt nie zdefiniował odległości kontaktu fizycznego. Ani jego form.
Także i ten argument został obalony.

  1. Brak charakteru osobowego w płaszczyźnie duchowej.

Ten zarzut jawi mi się kuriozalnym. Czy rozmawiając przez telefon, skype z żoną nie mam kontaktu osobistego? Ależ mam. Słysząc głos ma kontakt duchowy. Słysząc i widząc, tym bardziej.
Na dodatek, jeśli mogę uczestniczyć w mszy świętej transmitowanej drogą elektroniczną, to znaczy, że mam kontakt osobowy z prezbiterem i zgromadzonymi wiernymi. Wydaje się, że lepszy, niż gdy stoję w ciżbie nie widząc nawet ołtarza.
Angażując się duchowo nawiązuję bezpośredni kontakt. Rozmawiając ze spowiednikiem nawiązuje osobowy kontakt w płaszczyźnie duchowej. I intelektualnej. Kontakt w konkretnym czasie. Na bieżąco.
Każda rozmowa, niezależnie od użytych środków przekazu, ma w podobnym stopniu charakter kontaktu osobowego na płaszczyźnie duchowej.
Trzeci argument został obalony.

Co stoi na przeszkodzie, aby dopuścić, zwłaszcza w czasie zarazy, spowiedź przez telefon czy komputer albo domofon?
Tylko inercja. Nic więcej. Prawo kanoniczne nie zabrania. Tradycja nie zabrania. Zostaje tylko dziwny, nieuzasadniony upór. Wynajdowanie argumentów zna siłę. Bez możliwości uzasadnienie czy przekonania.
Oczywiście, jestem członkiem Kościoła, podlegam jego władzy i jurysdykcji. Dlatego uznaję obecne stanowisko Kościoła za obowiązujące. Ale to nie znaczy, że nie uważam tego za błąd.

Uważam, że jednym z najpilniejszych zadań dla władz kościelnych jest przeanalizowanie możliwości spowiedzi przez telefon i internet. I wydanie wytycznych, które muszą być spełnione, aby spowiedź zdalna była pełnoprawnym sakramentem.

Czyż Bóg nie manifestuje Swego działania i obecności w każdym sakramencie? Czy miedziane druciki albo fale radiowe przeszkodzą Mu w spełnianiu miłosierdzia? Czy droga i sposób porozumiewania się penitenta ze spowiednikiem mogą Bogu uniemożliwić rozgrzeszenie?

Co może Bogu przeszkodzić w rozgrzeszeniu?