Synod o synodalności – mój głos w dyskusji
dodane 2022-04-05 21:33
Dzisiaj w Kościele słyszę wezwanie: porozmawiajmy o Bogu, wierze, Kościele… Papież Franciszek zaprasza wszystkich wierzących do rozmowy o miłości, rodzinie, Kościele, wierze, relacji człowieka z Panem Bogiem, o realizacji swojego powołania. Szczególnym zaproszeniem do rozmowy, które dotyczy każdego z nas jest zwołany przez papieża „Synod o synodalności” pod hasłem: komunia, uczestnictwo, misja. Podstawowe pytania to: Jak postrzegam Kościół katolicki (mój parafialny, lokalny, wspólnotowy)? Co uważam w tym Kościele za szczególną wartość, a co za szczególną słabość? W jaki sposób, na miarę naszych możliwości, możemy te rozeznane słabości przezwyciężać? Oto poniżej moje przemyślenia.
Ja, mając już przeżytych 75 lat, będąc we wspólnocie Kościoła i osobiście śledząc na bieżąco sytuację w Kościele, mogę stwierdzić, szczególnie w moim lokalnym, że wśród parafian wraca zanik żywej wiary. Wyraźnie widoczna jest wiara infantylna oparta na poziomie pierwszej komunii świętej. Wyraźnie widzę spadek przystępowania do sakramentów św. szczególnie uczestniczenie w Eucharystii. Sakrament małżeństwa jest już uważany tylko jako element dekoracyjny(zrobienie filmu, zdjęć) lub już całkowicie niepotrzebny. Wielu młodych żyje w związkach niesakramentalnych. Toczy się dyskusja w Kościele o związkach jednopłciowych i dostosowaniu się Kościoła do sytuacji w świecie.
Początki tych zjawisk widoczne były już przed ponad 60 laty. A były to zjawiska zdefiniowane jako desakralizacja, dechrystianizacja i kryzys wiary. Stąd Bóg – Duch Święty podpowiedział ówczesnemu papieżowi Janowi XXIII pochylenie się nad problemami nękającymi Kościół katolicki poprzez zwołanie Soboru Watykańskiego II (1962-65). Dzisiaj już na pewno wiem, że postanowienia Soboru Watykańskiego II są mało znane wśród parafian, mimo że upłynęło około 60 lat od jego zwołania. Także i wśród młodych duszpasterzy. Brak jest powszechnej dyskusji a nawet ją się wycisza, co wniosły do Kościoła dokumenty soboru. Przypominam sobie, że sześć lat temu w dniu 25 stycznia 2016r. wysłuchałem w auli Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu debaty pod hasłem "Sobór Watykański II - pół wieku historii... i co dalej?".
Z zaciekawieniem przysłuchiwałem się wówczas powyższej debacie katolickich uczonych. Ks. prof. Skobel mówił, że największym dziedzictwem Soboru jest duch dialogu. Dialog między chrześcijański to zadanie, które sobór wyznaczył od samego początku. Natomiast prof. Tomasz Nakielski z "Civitas Christiana" sprecyzował, iż dialog ze światem ma być oparty na mówieniu prawdy, a nie na czułym zmienianiu pojęć tak, żeby nikogo nie urazić. Kontynuując dyskusję ks. prof. Skobel zaakcentował, by w dialogu z człowiekiem XXI wieku Kościół używał języka współczesnego. Jeśli tego nie będzie robił stanie się skarbcem, w którym chociaż będą cenne rzeczy, to jednak nikogo nie zainteresuje.
W dalszej części debaty metropolita wrocławski abp Józef Kupny podkreślił wagę soborowej eklezjologii oraz rolę teologów w Kościele. Teolog winien być na usługach wiary. Jeśli zapomina o tej służbie, może się pogubić i odejść od tego, co stanowi istotę naszej wiary. Mówił do zebranych tam w większości hierarchów także o konieczności odczytywania dzisiaj, na nowo dokumentów Soborowych aby wprowadzać je w autentyczne nie fikcyjne życie. Natomiast słyszę, że hierarchia chce słuchać Ludu Bożego i prosi o rady, by ze skostniałych struktur Kościoła stworzyć Kościół żywy. Czyżby dzisiejsza rzeczywistość nie spełniała oczekiwań ojców soborowych?
Co tak naprawdę było przyczyną zwołania Soboru a jaka jest przyczyna zwołanego dzisiaj „Synodu o synodalności”? Jak wyglądała wówczas sytuacja Kościoła a jak wygląda dzisiaj? Na wielką skalę w Europie widoczny był wśród ochrzczonych zanik poczucia tego, co jest świętością. Postępowała szybka desakralizacja. Wiara była przeżywana na płaszczyźnie tradycji i religijności naturalnej opartej na lęku, gdzie Chrystus nie interesował już ludzi – zjawisko to, to dechrystianizacja. Wszechobecny był także rozdźwięk między życiem a wiarą katolików, ponieważ wśród ludzi zanikały znaki wiary. Postępował kryzys wiary. Myślę, że jeśli metropolita zachęcał wówczas do odczytywania dokumentów sprzed 50 lat, to czyż nie mamy do czynienia z zapalającym się ostrzegawczym światłem na dzisiejszą podobną sytuację w Kościele. W podejmowaniu prób spotkań synodalnych dostrzegam niepokój duszpasterzy wynikający ze zwiększającej się liczby osób żyjących od wielu lat bez sakramentu małżeństwa i wynikający z porzucenia praktyk religijnych przez te osoby. Swojej sytuacji życiowej nie uważają już za sprzeczną z zasadami życia chrześcijańskiego. Dalej proboszczowie zaniepokojeni są nieposyłaniem dzieci przez wielu rodziców na katechezę szkolną lub wypisywaniem dzieci z religii. Obserwuję również niewłaściwe zachowanie się dzieci i często dorosłych w świątyniach oraz stosunek rodziców do pierwszej Komunii Świętej własnych dzieci, do sakramentu małżeństwa a także kapłaństwa i Eucharystii. Powyższa rzeczywistość zatacza coraz szersze kręgi i nie jest obca nawet w mojej rodzinie. Czyż nie są to zjawiska takie jak przed Soborem Watykańskim II i czyż nie nasilają się?
Moim zdaniem nie trzeba tworzyć nowych zasad i form działania Kościoła. Trzeba tylko wrócić do dokumentów soborowych. Gremium kardynałów podczas Soboru Watykańskiego II dało Kościołowi narzędzia do uzdrowienia sytuacji w Kościele. W skrócie przedstawiłbym to w ten sposób: na desakralizację Sobór odpowiedział odnowioną liturgią co powinno przełożyć się w parafiach na odkrywanie liturgii żywej, pełnej treści jako spotkania z Jezusem Chrystusem. Liturgia winna być przygotowywana przez wspólnoty parafialne, w których wielu winno być czynnie zaangażowanych. Taka liturgia żywa, stopniowo pozwoli każdemu wchodzić naturalnie w Kościół Jezusa Chrystusa. W obliczu dechrystianizacji, ponieważ w rzeczywistości nie byliśmy naprawdę katechizowani i mieliśmy teologię opartą głównie na dogmacie Odkupienia, Sobór odnowił ją wychodząc od rozważenia Misterium Paschalnego Jezusa. W duszpasterstwie parafialnym powinno przełożyć się to na katechumenat (na czas wtajemniczenia chrześcijańskiego), gdyż wielu z nas posiada wiarę infantylną, niedojrzałą. Wiarę, która jest pozostałością I-szej Komunii św. a nie jest wiarą wynikającą z odkrycia na nowo sakramentu chrztu św. Nasz chrzest odkryć można tylko poprzez poważny, wieloletni katechumenat. I wreszcie w obliczu kryzysu wiary Sobór określił się soborem ekumenicznym, ponieważ dostrzegł, że jedność jest czymś istotnym i podstawowym, by przepowiadać Jezusa Chrystusa. Ekumenizm jest wymogiem misji a podział chrześcijan utrudnia słuchanie Ewangelii - ludzie podziałem się gorszą. W terenie tj. w parafii niezbędnym jest więc powstanie autentycznej wspólnoty chrześcijańskiej (parafia ma być wspólnotą wspólnot), która w czytelny sposób dawałaby znaki wiary: znaki jedności i miłości w wymiarze krzyża.
Czy te procesy zachodzą w Kościele, w parafiach? Tak, zachodzą ale bardzo powoli. Stąd też zachodzi potrzeba otwarcia się duszpasterzy do wydobywania treści z dokumentów soborowych a także korzystania już z dokumentów utworzonych na ich podstawie (np. zatwierdzonych statutów istniejących rzeczywistości w Kościele katolickim). Powrót na nowo do nich, osobiście myślę, że pozwoli to z nową energią duszpasterzom w jedności z wiernymi w parafiach wdrażać postanowienia Soboru a Duch Święty będzie dobrym inicjatywom zawsze towarzyszył. Zaowocuje to w przyszłości rozwojem życia chrześcijańskiego parafian opartego na Słowie Bożym, liturgii i wspólnocie a autentyczny wzrost wiary parafian widoczny będzie dla duszpasterzy, którym proponuję przyjąć zasadę: z Wami jestem bratem a dla Was jestem prezbiterem.
Zbigniew Stachurski