WSPOMNIENIA o KSIĘDZU KAZIMIERZU.

dodane 18:42

Postanowiłam powspominać o CZŁOWIEKU który był Księdzem, Księdzem nie tuzinkowym bo wybranym przez PANA, On zaś wybrał ludzi głuchych i niewidomych.

Znany był /odszedł do OJCA 9 maja a odprowadziliśmy go 12 maja o godzinie 12-tej/ z ruchomej, wspaniałej Szopki w Kaplicy Kościoła na Pisku. Ja nie pociągnę tego tematu dalej bo chcę skupić się na wspomnieniach innego rodzaju a mianowicie na tym, jakim był człowiekiem, jak reagował na często stresujące wydarzenia, jak postrzegał swoją misję powołania na ziemi dolnośląskiej wśród ludzi którzy słyszą ciszę.

Moje pierwsze spotkanie z ks. KAZIMIERZEM BŁASZCZYKIM nie było udane ale było w tym człowieku coś, co nie pozwoliło mi zignorować jego uwagi. Ten kadr jak na taśmie filmowej mam przed oczami. Pracował przy szopce i wydawało mi się wtedy że nawet nie widzi mojej obecności i nie słyszy co do niego mówię. Okazało się że byłam w błędzie bo za kilka dni kiedy znów byłam w Kaplicy cytował moje słowa. Wtedy to też poznałam Siostrę Małgorzatę. Sprawa Pierwszej Komunii mojego głuchego syna była załatwiona. Poznałam program przygotowań i wydawało mi się że już mam sprawę z głowy, ale to dopiero był początek. Moje przerażenie zauważyła siostra Małgorzata i tak oto do dziś jest moim dobrym duchem.

Wracam jednak do ks. Kazimierza.  Wydawał mi się w owym czasie człowiekiem surowym i apodyktycznym a takim balsamem była siostra Małgorzata dla której ta Kaplica była też jedyna w swoim rodzaju, gdyż tworzyli ją ludzie dla których zwykły dialog był niedostępny. Potem poznałam ks. Jana, zawsze uśmiechnięty, pełny optymizmu. Ta trójka się wzajemnie uzupełniała, choć jak zawsze mówił ks. Jan –„rację zawsze ma SZEF”.

Zbliżała się Pierwsza Komunia i przygotowania szły pełną parą. Dzieci pod „4-ką” zajęte ostatnimi naukami a ja wymyśliłam sobie przystrojenie Kaplicy białymi liliami i asparagusem. Mój pomysł jednak nie za bardzo podobał się ks. Kazimierzowi ale w sposób bardzo taktowny dał mi do zrozumienia że biorę na siebie całą odpowiedzialność.

Sama dziś nie wiem jak mi się udało zdobyć tyle kwiatów, ale było prześlicznie a zielony asparagus jeszcze bardziej uwydatniał biel kwiatów. Garnitur mojego syna wisiał na wieszaku w kolorze ecru a w tamtych czasach zdobyć taki materiał graniczyło z cudem. Nie myślałam wówczas o innych, ważne było jedynie moje marzenie i mój syn w takim garniturze przystępujący do sakramentu Pierwszej Komunii. Jakie było moje zdziwienie kiedy siostra Małgorzata przyniosła dla chłopców komeżki. Uroczystość była wspaniała, kazanie ks. Kazimierza wyciskało łzy z oczu a dzieci wyglądały przecudownie choć zapach lilii lekko drażnił nozdrza. Potem były zdjęcia już bez komeżek i uroczysty obiad dla dzieci i rodziców. Wówczas jeszcze nie zastanawiałam się dlaczego był ten dodatek odzieżowy dla chłopców ale o tym następnym razem.

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 17.04.2024

Kategorie