Pomysłowy Dobromir i plakat kasowego filmu
dodane 2018-10-03 00:11
Smarzowski zarzeka się w sieci, że nie chciał dotknąć niczyjej wiary. Nie wierzymy mu, rzecz jasna. Jednak czy umiemy wykazać mu kłamstwo?
Nie dostrzegłem, by liczni recenzenci "Kleru" dostrzegli ten niuans. Sam go nie widziałem bardzo długo, aż tu nagle zachciało mi się liczyć i nagłe olśnienie przemieszane z falą obrzydzenia. Tak, tak, ta dziwna mieszanka uczuć nawiedzająca nas, gdy uda nam się coś zrozumieć i gdy to, co zrozumieliśmy okazuje się być podłe i obrzydliwe.
W czym rzecz? Najkrócej rzecz ujmując, w symetrii. Spójrzmy na plakat tego filmu:
Biskup w otoczeniu swych księży z archetypiczną "wódeczką". A teraz liczmy. Na prawo od biskupa sześciu, na lewo od biskupa sześciu. W tle przeszklone wyjście na ogród. Biskup Mordowicz i jego dwunastu ..., spójrzmy teraz:
Tak!
Kto uwierzy teraz, że Smarzowskiemu nie chodziło o atak na wiarę? Owszem, analogia mogłaby być dokładniejsza, ale może wówczas byłaby zbyt czytelna? Polacy, w całym swoim wielkim antyklerykalizmie są jednak ludźmi wierzącymi. Najłatwiej wmówić im, że atakując Kościół wciąż są "spoko-katolikami", tylko im się hipokryzja kleru nie podoba. Ta analogia nie mogła być zbyt dokładna, by nie doprowadzić do dekonspiracji. Jednak Smarzowski nie mógł sobie odmówić perwersyjnej satysfakcji płynącej z publicznego przyznania się do prawdziwych intencji w sposób, który dla ogółu pozostanie nieczytelny. Kler jest po prostu atakiem na Chrystusa i zbawczą misję, którą realizuje Kościół zbudowany na fundamencie Apostołów.
Wiemy jednak, że Bóg wyprowadzić może dobro ze zła wszelkiego. Dlatego módlmy się za Kościół święty, aby biskupi zechcieli jednak zwrócić się ku Światłości, która przyszła na świat. Niech nie będą już jak ci, którzy Światłości nie przyjeli bo bardziej umiłowali ciemność skrywającą ich uczynki.