Problem cz1
dodane 2018-10-27 22:40
Zarys problemu
Na czym polega mój problem.. to niełatwo wytłumaczyć, sama tego w pełni nie ogarniam, przedstawię go w częściach, tak jak będę w stanie Zacznę może od tego, że jestem osobą znaną.. problem w tym, że mam jedynie własne domysły i obserwacje odnośnie tego w jaki sposób jestem znana I tutaj mamy wiele rozgałęzień tegoż problemu.. na wstępie martwi mnie to.. jak wiele rzeczy ze mnie samej i z mojego życia jest znanych martwi mnie to.. że nie wiem nawet co ze mnie - mojej psychiki i z mojego życia, jest moje, prywatne, a co nie jest i martwi mnie to.. że nie wiem ile z tego co ludzie wiedzą jest prawdą, a ile to pomówienia i kłamstwa dookoła mnie Mam wiele powodów aby sądzić, że wiele z tego rzecz w tym, że przynajmniej od około 2 lat niezwykle często spotykałam się z negatywnymi i jakby oskarżycielskimi reakcjami innych ludzi na mnie, i nie wiedziałam o co tym ludziom chodzi i nadal tego nie wiem i to jest zasadnicza część mojego problemu Nikt nie rozmawiał o tym ze mną Nikt nigdy nie raczył mi wyjaśnić A zawsze martwiłam się, złościłam, często byłam przybita i zdołowana pytałam i domagałam się rozmowy, odpowiedzi, wyjaśnienia i teraz też, nadal, chcę tego chcę aby ludzi, którzy mogą mi wszystko / jak najwięcej wyjaśnić, szczerze odpowiedzieć na moje pytania - zrobili to wreszcie nie boję się poznać prawdy, i nigdy się nie bałam tzn. od wielu lat byłam zupełnie gotowa aby ją poznać niezależnie od tego co miałabym usłyszeć Widzę, że ludzie mają jakoś problem ze mną Widzę, że mają jakieś powody aby zachowywać się wobec mnie tak, jak się często zachowują Wydaje się, że przynajmniej niektórzy cierpią w związku ze mną lecz, mam do nich żal, że nie rozmawiają o tym ze mną, że nie próbują rozwiązać tych problemów uczciwie, szczerze, po ludzku wspólnie ze mną Mam żal, że tak na mnie patrzą, żal że robią te swoje miny, żal, że tak mnie traktują, jakbym im zrobiła jakąś krzywdę tymczasem ja, nic o tym nie wiem, zgaduję tylko, o co mogliby mieć żal, lecz nie zrobiłam nic takiego co usprawiedliwiałoby ich postawę, zachowanie, pretensje itd. Tymczasem... uważam, że większość problemów jest przecież do rozwiązania, wiele rozwiązań dałoby się wymyślić i zrealizować Np. jeśli wielu ludziom przeszkadza nawet moja obecność, coś z nią związanego itd, w na prawdę dużym stopniu... To np. ci ludzie/ jacyś ludzie mogliby się złożyć i zapewnić mi miejsce do życia, w którym czułabym się dobrze i nikomu zbytnio nie przeszkadzała (w jakiejś części świata x) Może dałoby się zebrać ludzi, którym by nie przeszkadzała moja obecność ani też mi ich obecność, którzy chcieliby zamieszkać ze mną, a ja chciałabym z nimi .. może gdzieś na tzw. drugim końcu świata i wszyscy byliby zadowoleni ^^> może jakieś misje byśmy tam wspólnie prowadzili dla jakichś ubogich albo co.. może jaki ośrodek chrześcijański założyli, do którego by przyjeżdżali chętni ludzie.. Mi by to odpowiadało ^^ Nie mniej trzeba by zacząć od szczerej rozmowy ze mną a potem rozeznania woli bożej