O mnie

Ciemna strona wiary?

dodane 18:11

No właśnie... bez wątpienia Bóg jest elementem naszej tradycji. Od samego dzieciństwa jesteśmy uczeni modlić się i chodzić do kościoła. Jako dzieci zawierzamy naszym rodzicom, że chcą dla nas dobrze. Dobrze jest mieć do kogoś pełne zaufanie bo chyba tylko wtedy niczym dzieci czujemy się beztrosko. Dzieci mają to do siebie, że nie oceniają drugiego człowieka. Każdy trud życia jaki ich spotka do momentu dorosłości przyjmują jako sprawę normalną.

Nie znają wszystkich zasad i zwyczajów ludności tego świata... gdy się rodzimy o świecie nie wiemy nic.
Zaczynamy obserwować. Jesteśmy naiwni... zjemy z rąk rodzica jagódkę, zjemy czekoladkę, weźmiemy nawet do buzi cytrynę jeżeli rodzic nam ją poda, wypijemy płyn do naczyń, zjemy nawet truciznę. Takie zaufanie dziecko ma do rodzica. Dziecko nie wie, że cytryna ma kwaśny smak dopóty nie spróbuje, tak samo nie wie jaki smak ma jagódka . Dziecko wiele rzeczy nie wie, całą wiedzę nabywa z czasem.

Dziecko nie jest świadome takich wyborów jak wiara. Uczymy naszych dzieci, że Bóg jest dobry, że należy mu ufać podobnie jak tacie i mamie.

Szczerze wiarę przyjmujemy bezwarunkowo. Czasami się nad nią zastanawiamy a innym razem nie.

Jedni traktują Boga jak element natury człowieka inni natomiast nie.

W kościele katolickim krytykowane są wszelkie sekty, są krytykowane wszelkie obrzędy magiczne,ezoteryczne, okultyzm i są definiowane jako zagrożenie dla człowieka

Pytanie jakie chciałbym postawić moim czytelnikom jest takie czy jesteście wstanie dostrzec jakieś zagrożenie w wierze w Boga? Jak myślicie czy czymś ryzykujecie?
Czasami zastanawiam się czy nie lepiej po prostu nie pozostać z  wróblem w garści niżeli polować na gołębia na dachu.

A co jeżeli kościół katolicki czy też sama wiara w Boga jest nie mniejszym zagorożeniem niżeli magia, ezoteryka czy też okultyzm przed którym nas ostrzegają? Skąd u ludzi się bierze to bezkrytyczne i bezwarunkowe zaufanie? Czy to normalne? 

Ufamy tak bardzo, że chrzcimy nasze dzieci. Chyba żaden rodzic tak naprawdę nie chciałby aby jego dziecko tuż po narodzenia było główną gwiazdą obrzędu, który składa nasze dziecko w objęcia demona a demona ma ich tak wiele, że tylko co 1000 krzywdzi i używa do swoich niecnych celów. Czy rzeczywiście dziesiątki dobrych cudów Jezusa i jego zmartwychwstanie to wystarczająco wiele aby obdarzyć go bezgranicznym zaufaniem. Nie wiem czy to aura Chrystusa czy też jakaś magia która została na nas rzucona na chrzcie czy też komunii sprawia, że nasze umysły nawet w tej chwili nie rozważą żadnego zagrożenia.