Subiektywna historia Kościoła według Moni

dodane 18:58

Kościół prenatalny- część I

Zazwyczaj dzieje Kościoła zaczyna się od Pięćdziesiątnicy. Tak jest tradycyjnie, grzecznie i teologicznie poprawnie. Ja jednak odważę się opowiedzieć o życiu płodowym wspólnoty. Zanim Kościół narodził się w Dniu Zesłania Ducha Świętego miał swój okres, który można porównać do ciąży. Od momentu pierwszego publicznego wystąpienia Jezus kształtuje to, co narodziło się 10 dni po Jego Wniebowstąpieniu- przyszło wszak na świat zdolne do życia i w pełni ukształtowane a więc porównanie do ciąży i porodu ma głęboki sens. Przez trzy lata garstka skromnych ludzi (wcale nie takich biedaków, ale o tym gdzie indziej) kształtowała się, uczyła i przygotowywała do zbudowania dzieła obejmującego cały świat. Dostali całą niezbędną wiedzę i umiejętności. Całą resztę dopełniły wydarzenia w Wieczerniku, kiedy zostali napełnienie Duchem. Składniki Kościoła-Łaska Ojca Przedwiecznego, napełnienie Duchem oraz ludzki rozum i praca zostały skompletowane i Kościół był gotów do narodzin- od razu samodzielny i przedsiębiorczy. Można więc powiedzieć, że Kościół wykluł się jak (tylko proszę się nie obrażać i nie oburzać) jak pisklę zagniazdownika- młodziutkie, potrzebujące opieki ale zdolne do samodzielności.

 

Teraz czas na trochę górnolotności. Pierwszą świątynią był dom pewnego małżeństwa w Nazarecie posiadającego Córkę na wydaniu a pierwszym tabernakulum Jej łono. Tam zostało złożone na bezpieczne przechowanie kształtujące się ciało Boga- Człowieka. to samo przecież, które pod postacią Chleba jest złożone we wszystkich tabernakulach świata. Kościół został poczęty w chwili Zwiastowania. Pierwszą jego Członkinią byłą Maryja, potem (po króciutkim i jakże ludzkim zwątpieniu) dołączył Józef. Również Maryja najpierw zadała rzeczowe pytanie, świadczące o posługiwaniu się przez nią rozumem (co przecież stanowi, obok miłości podstawę ziemskiego działania). Chodzi oczywiście o pytanie „Jakże się to stanie skoro nie znam męża”. Po potrzymaniu równie rzeczowej odpowiedzi- akt wiary- „Niech mi się stanie według słowa Twego”. Tym samym Maryja dała przykład jak dochodzić do wiary- przez zadawanie rzeczowych, wynikających z rozsądku pytań oraz otwarcie się na Boże działanie. Zobaczymy, że ten schemat będzie się powtarzał w „okresie płodowym Kościoła” dzięki intuicji ludzi powołanych do jego budowania.

 

Biednego Józefa nierzadko pomija się w całej sprawie. A ten dopiero miał twardy orzech do zgryzienia. Tradycja mówi, że Maryja, godząc się wyjść za niego, a wbrew powszechnemu przekonaniu, zgoda dziewczyny, przynajmniej formalna była wymagana, poprosiła o możliwość życia w celibacie a Józef na to przystał. I wyobraźcie sobie jak musiał się czuć, kiedy zauważył, że jego Żona, ta sama, która nalegała na białe małżeństwo, której nawet nie zdążył jeszcze wziąć do siebie JEST W CIĄŻY! Każdy normalny facet wpadłby w szał, rozwalił pierwszy przedmiot, jaki nawinąłby się pod rękę (niewykluczone, że na głowie nieszczęśnicy) a potem napięcie by rosło. Smaczku sprawie dodaje fakt, że wedle prawa mojżeszowego Maryja powinna zostać ukamienowana. Jak bardzo Józef musiał kochać swoją Żonę i jak wielka musiała być jego rozwaga a także wiara skoro zachował spokój, chciał mimo wszystko chronić Maryję oddalając ją potajemnie a także uwierzył Aniołowi, który ukazał mu się we śnie i rzecz wyjaśnił. W oczach ludzi Józef ryzykował wzięcie na siebie współwiny seksu przedmałżeńskiego!!! Przecież każdy, kto sobie policzył, podejrzewał, że „pospieszyli się”. A usłyszawszy historyjkę o Aniołach i poczęciu z Ducha Świętego postukałby się w czoło i uznał Józefa albo za naiwniaka albo za kompletnego durnia. Tak więc Józef wprowadza do zarodka Kościoła rozwagę i odwagę.

 

Przyjrzyjmy się teraz sytuacji Rodziny. Maryja jest w zaawansowanej ciąży kiedy oboje wybierają się w podróż. Ewangeliści wspominają o spisie. Ponieważ wtedy żaden spis powszechny w cesarstwie się nie odbywał zapewnie chodziło o spis podatkowy a każdy płacił podatki tam, skąd pochodził. Oboje z rodu Dawida powiązani byli z Betlejem. Skoro musieli się zgłosić do spisu to znaczy, że mieli jakąś własność i stałe dochody. Upada zatem mit o ubóstwie Rodziny. Józef musiał się rozliczyć z podatków to znaczy, że był samodzielny ekonomicznie. To oczywiste, jeżeli się wie, że naggar czyli cieśla to był poszukiwany i dobrze płatny zawód. Józef nie był biedakiem, Maryja też zapewnie nie pochodziła z byle jakiego domu, skoro była jedną z dziewcząt przebywających w Świątyni, a jej krewna Elżbieta, jak wiemy, była żoną kapłana.

 

Pozostaje pytanie, po co Józef zabrał ze sobą w podróż (niedaleką ale zawsze) Żonę w ostatnich dniach ciąży? Jej obecność nie była konieczna do załatwienia spraw urzędowych. Zazwyczaj, aby proroctwo się wypełniło zachodziły jakieś ziemskie całkiem naturalne okoliczności. Osobiście mam taką koncepcję: okoliczności przyjścia Maryi do domu męża były cokolwiek dwuznaczne dla postronnego obserwatora. Sądzę, że Józef nie chciał jej zostawić samej w domu bo mógł się obawiać, że ktoś mógłby Jej po prostu dokuczać z powodu niejasnych okoliczności pojawienia się ciąży, wolał Ją mieć przy sobie nawet kosztem Jej zmęczenia. Uważam, że z takich to całkiem ziemskich powodów Maryja w przeddzień porodu i okresie wzmożonego ruchu związanego ze spisem podatkowym zdecydowała się na podróż do Betlejem.

 

cdn.

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024