"Król bardzo sie zasmucił, ale przez wzgląd na przysięgę i biesiadników nie chciał jej odmówić. Zaraz też król posłał kata i polecił przynieść głowę Jana. Ten poszedł i ściął go w więzieniu" (Mk 6,26-27)

Jan Chrzciciel zapłacił głową za to, że tak wytrwale i otwarcie potępiał grzech Heroda. Nie zmienił zdania pomimo uwięzienia.

Herod konsekwentnie realizuje swoją przysięgę, nie bacząc, że kosztowała ona życie innego.

Obydwaj uczą nas konsekwencji w postępowaniu, ale jakże w różny sposób. Jan - walczy za prawdę, ginie w obronie ideałów. Herod za wszelką cenę dąży do zachowania własnego wizerunku w oczach innych.

Ile jest we mnie z Jana...? Czy potrafię bez względu na konsekwencje trwać przy Prawdzie, wybrać to, co proponuje Bóg a odrzucić zakłamanie świata?

Ile jest we mnie z Heroda...? Ile razy kosztem innych ludzi czy odrzucenia pewnych wartości chciałam "zachować twarz"...?

Chcę być jak Jan..... Panie, pomóż!