Trochę o finansach Kościoła
dodane 2012-03-19 23:49
Kilka refleksji o pieniądzach w Kościele
Nigdy jeszcze nie pisałem bloga, ale jak słyszę różne wypowiedzi polityków, komentatorów, to coraz częściej mam ochotę powiedzieć co myslę na ten czy inny temat.
Zazwyczaj nie oglądm programu "Tomasz Liss na żywo", bo nie lubię zbytnio Lissa. Poza tym, jak w wielu innych tego typu programach, częśto wszyscy mówią jednocześnie i ten bełkot mnie denerwuje. Ale dziś obejrzałem i wysłuchałem dyskusji o finansach Kościoła. Przy okazji ostatnich wyborów zrobiłem sobie test - jakie reprezentuję poglądy. Odpowiadając na szereg pytań, test podpowiadał, do programu jakiej partii politycznej mi najbliżej. Wyszło, że do PIS. Sam się zdziwiłem, ale jak pomyślałem o tym, to tak raczej jest. Wspominam to, ponieważ słuchając dzisiaj argumentów członków tego ugrupowania jestem zażenowany niskim poziomem argumentacji. Przecież nikt rozsądny w Polsce nie podważa wielkich zasług Kościoła Katolickiego i to zarówno odnośnie kształtowania postaw partiotycznych, jak i czysto religijnych. Jednak niewątpliwie faktem jest, że minione 20 lat nie było zbyt przejrzyste i jasne w kwesti finansowania Kościoła. Na fali entuzjazmu z wolności i chęci zadośćuczynienia Kościołowi za krzywdy w okresie komunizmu, przekroczono linię zdrowego rozsądku, dopuszczono się nadużyć lub zwykłego niechlujstwa. Tak czy inaczej było sporo błedów i w sytuacji kiedy to stwiedzono nie wolno nam wszstkim stać bezczynnie, ale zrobić porządek. Kościół hierarchiczny nie powinien obrażać się, ani obawiać się, że może coś utracić. Powinien raczej po raz kolejny uderzyć sie w pierś za to co było złe. Przyniosłoby to więcej pożytku.
Patrzę na tę sytuację jako "zwykły" wierny, gdziś na dole, z pewnej określonej parafii w Polsce. Kościół to my, wierzący w Boga Ojca, Syna i Ducha Świętego. Wśród podobnych mi wiedzę i słyszę raczej niechęć i narzekanie na postwę Kościoła hierachicznego. Choć wielu z tych ludzi szanuje Kościół, należy do jego wspólnoty, to krytykują postawę biskupów, księży. Nie bierze się to z nikąd. Moi bliscy wiele lat przepracowali w niektórych instytucjach kościelnych. Część z nich ma złe doświadczenia. Widzieli jak zbierane na określony cel pieniądze w kościele nie zostały przeznaczone na ten cel, jak zbiórki chatytatywne tylko w części trafiały do adresatów, jak rodzina księdza żyła z kościelnej tacy. Z pewnością nie tak powinno być. W parafiach są tzw. rady ekonomiczne, ale proszę mi wskazać gdzie one funkcjonują naprawdę. Owszem, zanm kilka takich parafii, ale to wyjątki. Rozglądam sie po mojej okolicy. Znam parafie, znam księży, ale rady ekonomiczne to zwykła fikcja. A jawność finansów. Szukam w necie informacji, sprawozdań finansowych kościołów. Trudno je znaleźć bo ich prawie nie ma. Nie ma też sprawozdań z finansów organizacji kościelnych. A jawność buduje zaufanie.
Osobiście boli mnie to wszytko, bo Kościół to także ja. Może mały człowiek, ale jestem. Mam wrażenie, że większość wypowiadających się w mediach (poza Markiem Jurkiem, z którego poglądami i sposobem myślenia chyba najbardziej zgadzam się - szkoda, że nie został prezydentem) nie zna istoty Kościoła. Finanse, a nawet afery to nie najważnejsze sprawy w Kościele. Ale Kościół jako wspólnota winien wyciągać wnioski z faktów. Ostatnio słyszałem, jak jeden z księży mówił, że obecna sytyacja przyczyni sie do oczyszczenia Kościoła. Może to i dobrze. Ale czy zawsze musi być jakiś poważna sprawa żeby dopiero wtedy naprawić błędy? Niestety, w naszym polskim Kościle wiele spraw "zamiata sie pod dywan" w nadziei, że jakoś się to rozwiąże. A tu samo się nie rozwiąże. Po to Pan postawił każdego z nas na pewnym miejscu w Kościele, aby zaradzać potrzebom, rozwiązywać problemy z Jego pomocą.
Oczywiście wierzę, że Kościół przejdzie to doświadczenie, ale to nie usprawiedliwia tych którzy dopuścili się zaniedbań, oszustw, machlojek czy nieucziwości wobec wiernych.
Ewaluacja, monitoring - słowa mało popolarne w Kościele, a szkoda. Czy są sprzeczne z Ewangelią?