O mnie
Czy Chrześcijanin może słuchać techno?
dodane 2019-10-28 10:02
To jest mój pierwszy dokument na blogu. Zapraszam na rozmyślania Dobrej Duszyczki!
Czy Chrześcijanin może słuchać techno?
Może. Mimo iż Twój ksiądz prawdopodobnie będzie próbował Ci wmówić, że jakakolwiek inna muzyka, niż Bethoven, kolędy i kościelne dzwony jest "satanistyczna". Powiedzmy sobie jasno - kościół dąży do kontrolowania ludzi, z tego powodu dziś słuchanie muzyki jest grzechem, a jutro może nim być kupowanie na przykład słuchawek nausznych od AKG, z tego względu iż firma AKG, produkująca słuchawki np. za mało płaci swoim pracownikom. Jeżeli jesteś chrześcijaninem, powinieneś przede wszystkim posługiwać się swoim własnym rozumem, niż pozwolić by decydowano za Ciebie. Kościół chce mieć rzeszę potulnych baranków, a Ty chcesz być sobą.
Muzyka jest potężną sztuką
Muzyka ma wpływ nawet na rośliny! Badania wykazały, że rośliny wystawione na wpływ muzyki, rosną szybciej, większe i wydają lepsze plony. Jeżeli w ten sposób działa na jakieś pomidory czy winorośl, to jaki wpływ musi mieć na najbardziej skomplikowany organ na ziemi, czyli mózg? Zaskakujący! Muzyka sortuje i uporządkowuje informacje w nim zawarte. Polepsza pamięć oraz inteligencję, a także pomaga radzić sobie w trudnych sytuacjach - bezpośrednio, poprzez wpływ kojący, a także pośrednio dzięki temu, że nasze emocje są uporządkowane dzięki niej. Czy bóg zabroniłby swojemu ukochanemu dziecku słuchania muzyki? Techno? Metalu? Raczej by się cieszył.
Pasja
Wyobraź sobie sytuację, w której pokochałeś techno tak bardzo, że zapragnąłeś powiązać z nim resztę swojego życia - Poznajesz masę artystów, zaczynasz uczyć się teorii muzyki, kupujesz sampler. Dzień noc tworzysz muzykę, eksplorujesz setki możliwości. Wszędzie widzisz techno, Twój mózg pracuje na innych obrotach. Wkrótce dzięki swojej pasji zaczynasz zarabiać pieniądze, stajesz się szeroko uznawanym muzykiem. Finalnie poznałeś swój cel w życiu, robisz to, co kochasz i możesz się z tego utrzymać. Jednym słowem jesteś spełniony. A teraz wyobraź sobie, że na początku tej wspaniałej przygody po prostu izolujesz się od techno, no bo ksiądz Ci powiedział, że to grzech. Unikasz techno jak ognia, żeby nie pójść do piekła, trafiasz do nędznej roboty, gdzie musisz tyrać 12 godzin dziennie za marne grosze. Każdą, przypadkowo usłyszaną muzykę techno, wypierasz, a Twoje serce krwawi. W końcu umierasz w wieku 60-ciu lat nigdy nie słuchawszy techna. No ale hej... podobno nie zostaniesz teraz skazany za techno na piekło.