Święci o walce duchowej
św. Franciszek Salezy (†1622)
dodane 2012-05-30 13:12
Spośród wszystkich doświadczeń, którymi bywa próbowana miłość doskonała, najsubtelniejsze i najwznioślejsze jest niewątpliwie to, które domaga się przyzwolenia umysłu na udręki duchowe [ ...]. Tak jest w istocie […]. Dusza bywa niekiedy tak osaczona wewnętrznymi utrapieniami, że wszystkie jej władze i zdolności są nimi przytłoczone, pozbawione wszystkiego, co mogłoby przynieść im ulgę i nękane zarówno doznaniem, jak i przewidywaniem wszystkiego, co je może spotkać. Wówczas to wzorem Pana naszego dusza zaczyna cierpieć, lękać się, trwożyć, a w końcu smucić smutkiem podobnym smutkowi konających. Słusznie więc może rzec: "Smutna jest dusza moja aż do śmierci!" (Mk 14, 34) i całą swą wewnętrzną niedolą wyraża przyzwolenie, gdy pragnie, prosi, błaga, aby, jeśli to możliwe, ten kielich został od niej oddalony. Pozostaje jej tylko jako jedyna ucieczka ów najwyższy wierzchołek duszy, którym przywiera do serca i zrządzeń Bożych, czyniąc zupełnie prosty akt przyzwolenia, słowami: Ojcze Przedwieczny, wszakże nie moja, ale Twoja niech się stanie wola! (por. Łk. 22, 42). Cała doniosłość tego przyzwolenia polega na tym, że dusza dokonuje go wśród takiego zamętu, wśród tylu sprzeczności i z taką odrazą, że prawie nie uświadamia sobie tego, iż ów akt uczyniła, a przynajmniej wydaje się jej, iż uczyniła go tak niechętnie, że niemal wbrew sobie i nie tak, jak należało. Albowiem to, co się w takich razach z woli Bożej dzieje, dokonuje się nie tylko bez żadnego zadowolenia ani przyjemności, ale wbrew zadowoleniu i przyjemności całej reszty serca, któremu miłość pozwala tylko żalić się na to, że nie zdoła już nawet się żalić [... ], pod warunkiem jednak, że w głębi duszy, na najwyższym, najbardziej podniosłym wierzchołku umysłu - dokona się przyzwolenia. To przyzwolenie zaś nie jest bynajmniej ani czułe, ani słodkie; jest niemal zupełnie niewyczuwalne, chociaż jest prawdziwe, mocne, niezłomne i pełne miłości. Rzec by można, że wycofało się one na ów najwyższy wierzchołek umysłu niby do baszty twierdzy, gdzie trwa mężnie, mimo że wszystko dokoła jest ogarnięte i opanowane przez żałość. Im bardziej zaś miłość jest w tym położeniu opuszczona, pozbawiona pomocy i współdziałania ze strony innych cnót i władz duszy, tym większa jest zasługa jej niezachwianej wierności.
Traktat o miłości Bożej