Zaczynamy
dodane 2012-10-04 23:27
Nie wiem, czy to dobre miejsce na takie wynurzenia. Piszę bo chcę z siebie to wszystko wyrzucić, nie szukam potępienia, doskonale wiem, że sama jestem sobie winna. W skrytości ducha liczę na choć cień nadziei, iż coś może się odmienić, coś jeszcze się odwróci...
Mam 25 lat, jestem mężatką z dwójką dzieci, które wbrew panującym nurtom urodziły się niemal rok po roku. Mam wspaniałego, kochajcego męża, pracę, dach nad głową. Wydawać by się mogło, że wszystko tak jak należy. Przecież nikt w życiu nie ma idealnie, zawsze jest jakieś niedociągnięcie, brak. Ale też nie o to chodzi by było idealnie, byśmy mieli raj już tu na ziemi. Są jednak sytuacje, które nigdy nie powinny były się wydarzyć, które nie powinny pochodzić od osób nam bliskich, najbliższych. Być może rodzi się tutaj przekonanie iż zaraz napiszę jakąś traumatyczną historię, których coraz więcej pojawia się w naszej ziemskiej rzeczywistości, otóż nie. Będzie to bolg o zwykłej kobiecie, zwykłej rodzinie, zwyczajnych problemach.