Średniowiecze, Kościół a wojna, Krucjaty
Pod Antiochią i Jerozolimą...
dodane 2016-03-11 22:25
Dziś, zgodnie z zapowiedzią, staniemy najpierw pod murami Antiochii, później pod murami Jerozolimy :-)
Antiochia od początku była miastem ważnym dla Kościoła- w końcu do tutaj wyznawców Chrystusa po raz pierwszy nazwano chrześcijanami. Miasto to dość długo należało do Cesarstwa Wschodniorzymskiego- w roku 969 przejęto je bowiem z rąk muzułmanów, jednakże w roku 1085 przejęli je Turcy. Wciąż jednak mieszkało tu wielu chrześcijan.
Krzyżowcy pod murami Antiochii byli wycieńczeni- wielu z nich cierpiała głód. Do miasta udało się wkroczyć na skutek zdrady „nawróconego” na islam Ormianina, Firuz'a Al- Zarrada, który rozpoczął negocjacje z Boemundem (jak już kiedyś wspominałam, Boemund mówił biegle po grecku). Jednakże Boemund domagał się jednocześnie od krzyżowców, aby to właśnie on przejął władzę w Antiochii. Kwestia ta budziła kontrowersje- w końcu wciąż aktualna była przysięga lenna złożona Aleksemu. Największe opory stawiał Rajmund z Tuluzy-ostatecznie jednak zgodził się, zaznaczając przy tym, iż jeżeli cesarz będzie się domagał zwrotu Antiochii, to konieczne będzie spełnienie tej prośby. Krzyżowcom 3 czerwca 1098 roku co prawda udało się wkroczyć do miasta, jednakże nie oznaczało to jeszcze zwycięstwa. Pod Antiochię zmierzała bowiem armia Kerbogi, władcy Mosulu. Jednakże po drodze (a konkretnie w Edessie) Kerboga musiał zmierzyć się z Baldwinem z Boulogne, co opóźniło nieco jego marsz. Jego armia pod murami Antiochii stanęła 4 czerwca- krzyżowcy zostali otoczeni. Istotne jest jednak to, iż została ona wcześniej dostrzeżona przez nijakiego Stefana Henryka, hrabiego Blois. Hrabia doszedł do wniosku, iż sprawa jest przegrana, w związku z czym zdecydował się na dezercję. W drodze powrotnej spotkał cesarza Aleksego i poinformował go o beznadziejności sytuacji- ten słysząc to, zdecydował się na powrót. Krzyżowcy siłą rzeczy poczuli się przez Aleksego zdradzeni- uznali, iż w takiej sytuacji przysięga lenna straciła swoją moc. Warto dodać, iż dezerterów spod Antiochii było znacznie więcej- wszyscy jednak zostali ekskomunikowani przez papieża Paschalisa II. Wielu rycerzy nie traciło jednak ducha bojowego. Ze zdobyciem Antiochii wiąże się historia pewnego wieśniaka, Piotra Bartłomieja, który oznajmił krzyżowcom, iż ukazał mu się św. Andrzej i ujawnił miejsce ukrycia Świętej Włóczni (miała być to ta sama włócznia, którą przebity został bok Chrystusa). Biskup Ademar był bardzo sceptyczny (grot włóczni widziany był bowiem przez niego w Konstantynopolu) , jednak spora część krzyżowców (między innymi Rajmund z Tuluzy) uwierzyła Piotrowi. Źródła informują nas, iż koniec końców włócznia została odnaleziona. Istotne jest również to, iż krzyżowcy przygotowywali się do walki poprzez trwający trzy dni post oraz poprzez procesje do antiocheńskich kościołów. Wszystko to pokazuje religijny charakter krucjat- wielu krzyżowców było osobami głęboko religijnymi i szczerze wierzyli oni, iż modlitwa pomoże im odnieść sukces. Ostatecznie Antiochia zdobyta została 28 czerwca 1098 roku.
Modlitwa i post towarzyszyły krzyżowcom również przed zdobyciem Jerozolimy. Co prawda sytuacja była wówczas bardzo trudna. 1 sierpnia 1098 roku legat papieski Ademar zmarł na tyfus. Była to niewątpliwie duża strata- człowiek ten zawsze był bowiem swego rodzaju głosem rozsądku. Krzyżowcom dokuczał też głód- źródła wspominają niekiedy o przypadkach kanibalizmu. Mimo wszystko jednak wielu z nich wierzyło w sukces. Rajmund z Tuluzy pod Jerozolimę szedł boso i w stroju pielgrzyma. 6 czerwca krzyżowcy przybyli do Betlejem. W nocy obserwowano wówczas zaćmienie księżyca- uznano to za swego rodzaju znak- muzułmański półksiężyc słabnie, zwycięstwo jest bliskie. Następnego dnia krzyżowcy wspięli się na tak zwaną Górę Radości, z której widzieli już Jerozolimę. Zdawano sobie jednak sprawę z tego, iż zwycięstwo nie będzie łatwe. Fatymidzki gubernator (bo władzę nad miastem sprawowali wówczas Fatymidzi) wygnał bowiem chrześcijan z miasta- aby nie doszło do przekupstwa, jak w Antiochii. Zatruł również większość źródeł w okolicy. Kiedy rozpoczęło się oblężenie, okazało się, iż krzyżowcom brakuje drewna do budowy machin oblężniczych- wszystko jednak skończyło się dobrze, ponieważ do portu w Jaffie przybyła pomoc z Europy w postaci statków z odpowiednią ilością drewna. W podnoszeniu krzyżowców na duchu ważną rolę odegrał niewątpliwie nijaki ks. Piotr Dezydery, który twierdził, iż ukazał mu się duch Ademara, który karcił rycerzy za różnego rodzaju spory i nakazał post. Ostatecznie wszystko skończyło się sukcesem-15 lipca 1099 Jerozolima została zdobyta .Przeciwnicy wypraw krzyżowych często przywołują informację o rzezi mieszkańców Jerozolimy. W rzeczywistości sprawa ta wygląda nieco inaczej. Istnieje wysokie prawdopodobieństwo, iż znana nam ze źródeł relacja jest tylko swego rodzaju zabiegiem literackim. Ponadto nie mamy nawet pewności co do tego, przez ile dni plądrowano miasto- źródła nie są co do tego zgodne- jedni autorzy mówią o trzech dniach, drudzy tylko o jednym. Nie posiadamy również żadnych informacji o ilości ofiar. Przede wszystkim jednak powinniśmy mieć świadomość realiów tamtej epoki i reguł, które rządziły wojną- dla tamtych ludzi czymś oczywistym było to, iż zdobyte miasto zdane jest całkowicie na łaskę lub niełaskę wygranych (dlatego co do zasady lepiej było układać się z wrogiem).
Źródła wykorzystane:
T.F. Madden, „Historia wypraw krzyżowych. Nowe ujęcie”, Kraków 2008
S.Weidenkopf, „Chwała Krucjat”, Kraków 2015