Msza Trydencka

Dlaczego Msza w klasycznym rycie rzymskim? cz.III

dodane 15:17

Dziś zamieszczam trzecią, ostatnią już część refleksji nad swoim wyborem Mszy w klasycznym rycie rzymskim. Być może większość z Was zauważyła, iż od jakiegoś czasu swoje wpisy zamieszczam w kawałkach. Powód tego jest prosty: większość czytelników ze względu na brak czasu preferuje raczej krótkie posty, a i ja sama nie dysponuje dużą ilością wolnego czasu, dlatego łatwiej mi prowadzić stronę właśnie w taki sposób :-) Ostatni post dotyczył kwestii łaciny jako języka liturgicznego. Pamiętajmy, iż wbrew rozpowszechnionym mitom nie została ona zniesiona przez Sobór Watykański II. Dokumenty soborowe nie wspominają również o ustawieniu kapłana przodem do wiernych. Zmiana ta jest chyba zmianą najczęściej krytykowaną. Kardynał Joseph Ratzinger w swojej książce „Duch Liturgii” zauważył niezwykle interesującą rzecz- kierunek versus populum powoduje (wbrew intencjom reformatorów) klerykalizację liturgii. Fakt, iż ksiądz stoi przodem do wiernych sugeruje, iż to on jest tu najważniejszy. Msza taka często porównywana jest do przedstawienia teatralnego, w którym kapłan jest aktorem a wierni są widzami. Ma to pewne negatywne konsekwencje: ludzie mogą odnosić wrażenie, iż liturgia to nie uobecnienie Ofiary Chrystusa, ale miłe spotkanie ze znajomymi. Kapłan nie skupiony jest na celebracji, ale na wiernych, i odwrotnie- wierni skupieni są na kapłanie. Oczywiście, jest to tylko swego rodzaju uogólnienie. Nie chcę przez to powiedzieć, iż kapłani celebrujący Msze posoborowe nigdy nie celebrują ich z należytą pobożnością. Niemniej jednak faktem jest, iż Msza w klasycznym rycie rzymskim ułatwia nam skupienie się nad tym, co najważniejsze. Zarówno kapłan jak i wierni zwróceni się w tym samym kierunku. Ksiądz nie jest już aktorem, ale osobą przewodzącą całemu zgromadzeniu. I co istotne: nie stoi on tyłem do ludzi, lecz przodem do Chrystusa.

Niepokojący jest fakt, iż wiele mainstreamowych mediów katolickich próbuje stworzyć niekiedy negatywny stereotyp tradycjonalisty. Często ukazywani jesteśmy jako swego rodzaju faryzeusze, którzy dbają tylko o zewnętrzną stronę kultu zapominając przy tym na przykład o miłości bliźniego. Od siebie mogę powiedzieć tyle, iż poznałam w życiu niejednego tradycjonalistę i w większości są to osoby, którym naprawdę niewiele można zarzucić. Przede wszystkim podkreślić należy, iż dbanie o piękno liturgii powinno ukazane być jako coś godnego pochwały, a nie jako przejaw swego rodzaju zdziwaczenia. Bo nie jest prawdą, iż zewnętrzne gesty są czymś bez znaczenia. Jeśli chłopak będzie chciał okazać swojej narzeczonej szacunek, to nie da jej pierścionka kupionego za 5 złotych na odpuście. Dlatego lepiej jest przyjąć Komunię Świętą w postawie klęczącej niż w postawie stojącej. Lepiej też zaśpiewać na Mszy Świętej chorał gregoriański zamiast piosenek przypominających przeboje disco polo.

Innym bardzo częstym zarzutem kierowanym w stronę tradycjonalistów jest rozbijanie jedności Kościoła, a także izolowanie się od swojej wspólnoty parafialnej. Moim zdaniem warto zadać sobie pytanie kto tak naprawdę wprowadza podziały. Tradycjonaliści wybierający Mszę, na której wychowało się wielu świętych czy może osoby wprowadzające do liturgii kicz i bylejakość, a także preferujący niejasnego pochodzenia nowinki (typu spoczynek w Duchu Świętym, mówienie językami itp.). Warto też postawić pytanie czy to tradycjonaliści izolują się od wspólnoty parafialnej czy może to wspólnota parafialna izoluje się od nich. Zorganizowanie Mszy trydenckiej w zwykłej, osiedlowej parafii śmiało mogłoby być uważane za cud. Tego samego nie można powiedzieć natomiast o organizowaniu wspólnot typu Odnowa w Duchu Świętym czy Neokatechumenat, które co do zasady witane są przez kapłanów z otwartymi rękami. Dochodzą do tego liczne, niekiedy bardzo rażące nadużycia liturgiczne. A przecież przepisy jasno mówią o tym, iż każdy wierny ma prawo do uczestnictwa w godnie sprawowanej Mszy we własnej parafii. Niestety, rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej.

Z drugiej strony cieszy jednak fakt, iż Msza w klasycznym rycie rzymskim cieszy się coraz większym zainteresowaniem. Powraca ona do kościołów co prawda powoli, ale jednak powraca, a podobno sprawy Boże zawsze idą powoli. Jestem przekonana, że odnowa chrześcijaństwa w Europie wyjdzie w przyszłości właśnie ze środowisk przywiązanych do tradycyjnej liturgii, innej opcji nie widzę.

 

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 23.11.2024

Ostatnio dodane