Msza Trydencka
Dlaczego Msza w klasycznym rycie rzymskim? (cz.II)
dodane 2015-12-11 21:30
Jakiś czas temu zamieściłam wpis mający na celu przybliżyć moją drogę do regularnego uczestnictwa w Mszy w klasycznej formie rytu rzymskiego. Dziś chciałabym kontynuować ten wątek. Co prawda napisano już całą masę książek i artykułów (część z nich z łatwością znaleźć można w internecie) mających odkładanie mitów dotyczących Mszy trydenckiej, jednak mity mają to do siebie, iż silnie zakorzeniają się w umysłach ludzi i trzeba niekiedy odkłamywać je wręcz nieustannie. Zaznaczam, że piszę teraz nie z punktu widzenia liturgisty (bo takowym nie jestem) ani nawet nie z pozycji historyka, lecz z punktu widzenia prostego, przeciętnego wiernego. Przeciwnicy Mszy trydenckiej wysuwają często zarzuty, iż jest ona niezrozumiała i de facto uniemożliwia wiernym aktywne uczestnictwo. Nie jest to w żaden sposób prawdą. Pamiętajmy przede wszystkim, iż aktywne uczestnictwo w liturgii nie polega na angażowaniu się w czynności takie jak śpiew w scholi, niesienie darów itp. Błąd takiego typu widoczny jest bardzo dobrze w czasie organizacji Pierwszych Komunii Świętych, kiedy to rodzice naciskają niekiedy, aby ich dzieci brały udziałw czynnościach liturgicznych. Nacisk ten często jest tak duży, że do liturgii wprowadza się elementy obce, typu na przykład wierszyki, podziękowania itp. Aktywne uczestnictwo to coś więcej- to angażowanie duszy w misterium, łączenie się z Ofiarą Chrystusa (pięknie pisał o tym kard. Ratzingera w swojej słynnej książce „Duch Liturgii”). Czy Msza w klasycznym rycie rzymskim może w tym przeszkadzać? Jest wręcz przeciwnie. Jakiś czas temu pisałam już o tym, iż na takiej Mszy niezwykle ważną rolę odgrywa cisza, która podkreśla fakt, iż liturgia jest tajemnicą, czymś, czego nigdy tak naprawdę nie pojmiemy. Czy znajomość łaciny jest tu do czegokolwiek potrzebna? Odpowiedź jest chyba oczywista. Owszem, część modlitw jest przez kapłana odmawiana na głos, a niektóre elementy (takie jak na przykład Gloria czy Credo) mogą (choć wcale nie muszą) być recytowane również przez wiernych. Sądzę jednak, iż w dzisiejszych czasach, kiedy niemal sto procent społeczeństwa potrafi czytać i pisać, fakt ten nie stanowi żadnego problemu, ponieważ każdy może wyposażyć się w mszalik lub wydrukować treść modlitw z Internetu. Jednak podkreślić należy, iż nie jest to konieczne. Można na przykład korzystać z różnego rodzaju nabożeństw do Mszy Świętej (przykładowe nabożeństwa co jakiś czas publikuję na swoim blogu), można też modlić się swoimi własnymi słowami. Niezwykle ciekawy wydaje się być taki sposób uczestnictwa, w którym poszczególne gesty kapłana kojarzone są z elementami Męki Chrystusa. Pamiętajmy, iż używanie w liturgii języka łacińskiego nie jest bez znaczenia. Łacina podkreślać ma powszechność Kościoła, dzięki niej nie ważne jest to czy uczestniczymy we Mszy Świętej w swojej parafii czy też na drugim końcu świata- w kościele zawsze czujemy się jak u siebie w domu. Interesujące jest to, iż osoby wybierające klasyczny ryt rzymski to w dużej mierze ludzie młodzi. Natomiast ludzie starsi, pamiętający ten ryt z czasów swojego dzieciństwa, o reformie liturgii wypowiadają się krótko i na temat: kiedyś nic nie rozumieliśmy, teraz rozumiemy wszystko. Myślenie tego rodzaju jest jednak swego rodzaju pułapką. W rzeczywistości nikt z nas nigdy nie pojmie do końca czym jest Msza Święta. Warto o tym pamiętać.