Wiara
Wiara i niewiara
dodane 2011-02-07 11:31
W tych kilka sekund pojął wszystko. Z lat dziecinnych, z lekcji katechizmu zapamiętał taki biało-czarny obraz. Zakonnica ustawiła go na sztalugach i nazwała cudem boskim. Uczniowie gapili się na niego i nie widzieli nic prócz plątaniny białych i czarnych kresek, pozbawionych sensu i nie układających się w żaden wzór. Wtem jedno z dzieci w trzecim rzędzie, zachłystując się, wykrzyknęło: „To Jezus!", i ono wróciło do domu z nowiutkim Pismem Świętym i kalendarzem, ponieważ było pierwsze. Pozostali, a wśród nich Jacky Torrance, jeszcze bardziej wpatrywali się w obraz. Zachłystywali się kolejno w podobny sposób, a jakaś mała dziewczynka, bliska ekstazy, wrzasnęła piskliwie: „Widzę Go! Widzę Go!" Ona też dostała Pismo Święte w nagrodę. W końcu wszyscy z wyjątkiem Jacky'ego dopatrzyli się twarzy Jezusa w plątaninie czerni i bieli. Więc coraz bardziej wytężał wzrok, teraz już zalękniony, jakąś cząstką umysłu podejrzewając cynicznie, że tamci po prostu udają, aby zrobić przyjemność siostrze Beatrycze, po trosze zaś przekonany, że sam tego nie widzi, bo Bóg uznał go za najgorszego grzesznika w klasie. (…) Zaczął kręcić głową, po czym z udanym podnieceniem powiedział: „Tak, widzę! Jej! Tak, to Jezus!". Cała klasa śmiała się i biła mu brawo, budząc uczucie triumfu, wstydu i strachu. Później, kiedy dzieci wysypały się z kościelnych podziemi na ulicę, on pozostał w tyle i zapatrzył się w bezsensowną biało-czarną plątaninę, której siostra Beatrycze nie zdjęła ze sztalug. Obraz napełniał go wstrętem. Wszyscy zmyślali podobnie jak on, nawet sama siostra. To było wielkie oszustwo. „Psiakrew-cho-lera-psiakrew", szeptał pod nosem, a gdy skierował się do wyjścia, kątem oka dojrzał twarz Jezusa, smutną i mądrą. Ze ściśniętym gardłem odwrócił się do tyłu. Nagle wszystko ułożyło się w całość i przyglądał się obrazowi w trwożnym zdumieniu, niezdolny uwierzyć, że to przegapił. Oczy, zygzak cienia na stroskanym czole, cienki nos, współczujące usta. Jezus patrzył na Jacka Torrance'a. Porozrzucane bez sensu kreski przeobraziły się raptem w wyraźny biało-czarny rysunek twarzy Pana Naszego Jezusa Chrystusa. Trwożne zdumienie ustąpiło miejsca przerażeniu. Klął przed obrazem Jezusa. Czeka go potępienie. Pójdzie do piekła razem z grzesznikami. Obraz przez cały czas ukazywał twarz Chrystusa. Przez cały czas.
- Stephen King, "Lśnienie" (fragment)