Niedźwiedzie i Lasy
dodane 2018-08-27 22:10
Apel na początek: ma ktoś zdjęcia i filmy z obecnego stanu Puszczy Białowieskiej? Z owymi kikutami?
Mała zmiana planów. Podsumowanie teoretyczne o prof Konecznym później. Doszły mnie bowiem słuchy, że ekipa grasująca w Bieszczadach to bojówka odpowiedzialna za wykończenie Puszczy Białowieskiej. Ponoć jacyś naukowcy piszą petycję, żeby rozszerzyć park narodowy na całą tą puszczę. Że niby taka cenna jest. Jak cenna jak kikuty martwych drzew styrczą. Różni tam tacy powiadają jednym tchem, że owa puszcza pierwotna, cenna itp. i jednocześnie jest tam pełno zasadzonego przez człowieka świerka niepierwotnego. Dialektyka ta tylko na pierwszy rzut oka jest nie do pojęcia.Normalny człowiek stoi na stanowisku, że jak już ten świerk tam jest to niech już go chronią. Sześć drzew starczyło ściąć.
Ochrona przyrody polega zaś na wykończeniu owego świerka. Społeczeństwo zaś zelektryzowały informacje o zwalczaniu owego kornika drukarza w Niemczech. Jeśli tylko w lasach prywatnych można bronic drzew to znaczy, że prywatne lepiej chroni las niż owe ekologisty. Powiedzmy sobie szczerze: jeśli zamkniemy duży obszar terenu i zaprzestaniemy tam działalności to za pińcset lat wyrośnie tam puszcza. Np. Berlin. Wywalmy wszystkich z Berlina i zarośnie. Beton po części zostanie, jakieś resztki zabudowy itp. ale będzie puszcza jak znalazł. Ostoje ptactwa, zwierzyny itp. Jaszczurek. Nie musi być Berlin: niech tam sobie Niemcy zamkną jakiś obszar i wyrośnie puszcza. Tymczasem przysłali oni do nas zarząd Greenpeace, który ma cofnąć Polaków do poziomu pitekantropa. Bo mam być życie zgodne z naturą a ostatnio to chyba wtedy było takie życie. Bo Neandertalczyki to już na pewno nie.
Zwróćcie tu uwagę na rolę zlodowaceń: cofający się lodowiec spowodował przesuwanie się stref roślinnych na północ i migrowanie gatunków. I jakoś się tak ustaliło aż do tej pory, o czym później.
na zdjęciu: Asfalt na przełęczy Żebrak nie spowodował wycięcia lasu. Bardzo fakne miejsce swoją drogą.
II
Z punktu widzenia turysty parki narodowe mają szereg minusów: trzeba kupować bilety, można chodzić tylko szlakami, są ograniczenia w rozbudowie infrastruktury turystycznej i rozbudowie miejsc noclegowych. Z psem nie można. Miejscowa ludność musi walczyć o możliwość zbieranie grzybów, borówek, malin itp. Pozysk drewna? Lubię borówki i jak wszędzie porobią parki to gdzie będę zbierał? W Bieszczadach dodatkowo spory procent ludności utrzymuje się z prac leśnych. I co?
Po realizacji postulatów owych Dzikich Karpat turystyka w ogóle nie będzie możliwa, bo protestują one przeciw wycince drzew zagrażających powaleniem i niech takie drzewo zwali się komuś na łeb. Nie podoba mi się taka perspektywa. Ścieżki i szlaki turystyczne są sztuczne i sprzeczne z naturą, a naturalnie ma być. Jak za pitekantropa.
Las, który znamy jest zaś nienaturalny. Drzewa są tam mówiąc krótko hodowane. Są szkółki leśne, z których sadzonki sadzi się to tu to tam. Potem w miarę jak drzewa rosną jest selekcja i wycinka przerzedzająca. Potem wybierają drzewa do wycinki, aby było miejsce na nowe drzewka. Sa to działania długofalowe, bo drzewo rośnie ponad sto lat. Jeśli chcemy utrzymać areał lasów to możemy ściąć jeden procent drzew rocznie zakładając, że tniemy stuletnie. Jeśli dwustuletnie to pół procent. A jak zalesimy tereny popegeerowskie to więcej, bo nam areał rośnie. Czasem wychodzą takie kwiatki jak lasy sosnowe sadzone rzędami jak po sznurku. Ponoć rośnie procent buków z wadami, jak rozszczepienie pnia, bo tną te prawidłowe. Jest to temat do dyskusji o tyle ważny, że lubię buki, bo rosną w górach. Ale z kim tą dyskusję można prowadzić?
III
Owe Dzikie Karpaty wchodzą tu epatując ignorancją. Wygląda to tak, jakby do tej pory widzieli drzewa tylko na obrazkach i pierwszy raz do lasu weszli. Kto bywał w bieszczadzkich lasach ten wie, że jest tam sporo kilometrów utwardzonych dróg leśnych od zawsze i jakoś lasu nie wycięli. Na Przełęczy Żebrak Dzicy byli? No chyba nie. Tutaj mamy przyczynę politowania, jakie ich działania budzi wśród turystów i miejscowych. Gdyby nie byli groźni to by byli śmieszni.
Doszły mnie słuchy, że Unia inwestuje miliony złotych w działalność tych grupek, jak tzw. WWF. Mają szukać gawr niedźwiedzich. Już sobie wyobrażam grupko aktywistów łażących po Bieszczadach i wkurzających misie. Z misiem trzeba zaś spokojnie: najlepiej nie schodzić ze szlaków, bo gdzieś obok w chaszczach może sobie spać niedźwiedź. Jak już idziemy na grzyby, maliny,borówki czy tam coś to najlepiej w kilka osób i rozmawiać. I z wiatrem. Wtedy miś nas usłyszy i poczuje odpowiednio wcześniej i sobie pójdzie. Jeśli się go nie zirytuje próbując np. ukraść młode. jeden taki próbował. Łowcy poroży mają najgorzej bo spotykają się na wiosnę z wybudzonymi, głodnymi miskami które traktują te wyprawy jako atak na koryto. Tak jest. Jaka będzie reakcja na owych tropicieli gawr? A niech ich zeżrą co mnie to obchodzi. Chcącemu nie dzieje się krzywda.
https://www.facebook.com/NadlesnictwoBaligrodLasyPanstwowe/videos/1777783692275850/
http://niezalezna.pl/233917-miliony-od-ue-dla-aktywistow-wwf-bogatszy-od-greenpeaceu
Owe ekologisty uskutecznić zamierzają ekoterror w sposób następujący:
Niedźwiedź, wilk potrzebują określonego terenu, aby się utrzymać. Ponieważ obszar dogodny do zasiedlenia przez nie jest ograniczony a liczba osobników wzrasta przeto w pewnym momencie osiągnięte zostanie nasycenie Bieszczad. Wtedy zwierzęta, którym jest za ciasno zaczną przesuwać się na zaludnione tereny i szukając sobie pożywienia zaczną atakować ludzi. Nie wyemigrują nigdzie bo nie ma gdzie. I ludzie się zaczną bronić. I tu mamy już ekoterror, gdyż będą usiłować sterroryzować ludzi aby uniemożliwić im obronę. Każdy orze jak może i to jest ten sam cel co przy okazji tzw. uchodźców.
Dalej mamy żubry. Z Żubrem kwestia jest niejasna bo został on wpuszczony w Bieszczady sztucznie, więc jest nienaturalny. Czy jest zatem ideologicznie poprawny? No nie wiadomo.
Na filmach widać jak ekologisty grzeją się widząc stare drzewo. "Nie posadzone ręką człowieka" wykrzykują. Też mi mecyje. Koło mojego bloku rośnie kilka takich, co to się wysiały i są. Brzoza jakaś, wierzba płacząca, czereśnia itp. Ale jak Hanna Gronkiewicz-Waltz rżnęła drzewa we Warszawie to takie nie posadzone ręką człowieka już nie były cenne. "Samosiejki" mówią. I tam to takie drzewo nie liczy się jako drzewo i do niczego się w zasadzie nie liczy. Do wycięcia. I kto się połapie w tej dialektyce? Zresztą drzewu jest głęboko obojętne, czy zostało posadzonę ręką, czy nie ręką. Mówiąc krótko ma to gdzieś.
IV
Bieszczadzkim lasom zagraża przede wszystkim zabudowa, np. budowa zamków. W jakim stopniu zagrażają im grzybiarze, maliniarze czy nawet owi zbieracze poroży? Ekologisty na ten temat milczą. Wniosek zaś jest taki, ze jakoś trzeba kawałek puszczy karpackiej udostępnić ludziom, żeby mogli se obejrzeć. Taki brzeżek. Nie jest to miejsce, gdzie można się łatwo poruszać. Niech chociaż reportaż nakręcą i pokażą.