[Gwiezdne Wojny] Prequele 1,2,3
dodane 2017-12-30 03:00
Zorientowałem się ostatnio, że co chwilę muszę tłumaczyć, dlaczego druga trylogia, która jest pierwszą to są bardzo złe filmy. Dlatego przeprowadzam syntezę, żeby było już na zaś:
Osobnikom nie przywiązującym żadnej wagi do sensu, logiki i innych walorów zalecam recepcje tego:
Myślałem, że owo Red Letter Media trolluje publikę i takiego filmu w ogóle nie ma, ale widzę, że jednak jest. Cała seria Resident Evil to przykład skondensowanego bezsensu. Poziom montażu efektów też zabójczy jest. Wracając jednak do naszych baranów, czyli do "Mrocznego Widma", "Ataku Klonów" i "Zemsty Sithów":
Prawie każdy film jest utrzymany w pewnym klimacie, odpowiadającym z grubsza gatunkowi filmowemu. Mamy thillery, filmy akcji, rodzinne, dramaty, dramaty społeczne produkcji czesko-enerdowskiej, komedia, horrory, filmy familijne, przygodowe, dla dzieci itp. Jak robisz komedię jak Seksmisja ot nie dajesz na początku sceny mordu czy samobójstwa itp. Jak robisz poważny dramat to nie ładujesz w bohatera tortem itp. Utrzymujesz pewną konwencję. Jeśli ją łamiesz, to lepiej, żebyś wiedział co robisz. I żebyś potrafił.
Z owymi preguelami (zwanymi dalej prekłelami) jest tu problem. Niby mamy tu kino familijne itp. Stąd liczne sceny humorystyczne dla dzieci. R2D2 z oliwą, itp. Ale za chwile mamy dekapitację Dooku, rzeź owych Tuskenów czy owych małych adeptów Jedi. Duszenia, dławienia itp. Nie nadaje się dla dzieci. Dalej: dla każdego coś miłego. Dodali Padme w tzw. kreacjach, aby sprzedawać lalki i żeby dziewczynki mogły je przebierać. Ale dla dziewczynek się nie nadaje, bo te rzezie wszak są.
dalej: przeważnie siedzom tam i gadajom. Na sofie siedzom i wyznają. jak nie siedzom to się przechadzajom. Spacerujom i nie ma relacji między tym, o czym mówią a ich zachowaniem. Nie przyśpieszają kroku, nie widać u nich żadnego przejęcia waga tego odkrycia. Przyczyna jest prosta: prekłele były kręcone na green screenie i cała scenografia, potwory, postacie były dorabiane komputerowo. Mimo, ze widzimy przestrzenie to aktorzy są ograniczeni wielkością planu i nie mogą aktywnie działać, bo grając nie widzą, co się koło nich dzieje. nie ma planu, na którym można by zaaranżować jakieś dynamiczne działania. Lucas kręci dialogi na zasadzie kamera A - kamera B. Kamery te są ustawiona za plecami dyskutantów i pozwalają uzyskać łatwe, nudne ujęcia.
Prześledźcie w pierwszej trylogii, która jest drugą, rozwój przyjaźni Hana i Luka. Widzimy ich wspólne ciężkie przejścia na Gwieździe Śmierci, widzimy, jak Han rusza szukać Luka na Hoth. Widzimy, jak Luke przeprowadza wyprawę ratunkową wyrywając Hana z macek Jabby. Widzimy, że sporo razem przeżyli i nie odpuszczą. A tu? Obi Wan i Anakin stojom i glendzom opowiadając, co tam razem przeżyli. Ale my tego nie widzimy. Widzimy, jak pitolom.
Weźmy romans Lei i Hana: widzimy, jak się rozwija. W "Nowej Nadziei" niby Leia jest prowadzona pod Luka, ale już iskrzy z Hanem. W "Imperium Kontratakuje" osobowość Hana wymusiła zmianę planów matrymonialnych i wycofanie się z kazirodztwa. Ale nie ma tu nic łatwego. Leia łypie na Hana, pod naciskiem rzeczywistości uciekają razem, ich odmienne wizje działania się zderzają ze sobą. Ale nie od razu: Han zamierza zabrać kasę i odlecieć wszak. A ci? (W sensie Vader (wcześniej zwany Anakinem) i Amidala). No siedzom i gadajom. Siedzom w trawsku i gadajom. Spacerujom i gadajom. Ni mogę tego oglądać.
"Mroczne Widmo" jeszcze jakoś jest zjadliwe, na początku jest magia Jedi, te mordy z Federacji w ogóle boją się z nimi gadać. Ni ma tego romansu Vadera, Anakin się pojawia jako szczyl. Potem jest tylko gorzej.
Popatrzmy na walki mieczami świetlnymi w pierwszej trylogii (która jest drugą). W Nowej Nadziei Obi-Wan Kenobi walczy z Vaderem, opowiada mu o swej potędzie itp. Widzę teraz, że Vader go nie zabija,tylko przecina mieczem powietrze bo Kenobi jednoczy się z mocą. W Imperium Kontratakuje Luke walczy z Vaderem, który próbuje przeciągnięcia na ciemną stronę mocy. Wyznaje, że jest ojcem (skąd on to wie?). W Powrocie Jedi Luke usiłuje przeciągnąć Vadera na Jasną Stronę, walczą, nie chce go zabić, nie chce przystac do Imperatora, ów Palpatine chce go wykończyć błyskawicami, Vader przechodzi i go zrzuca do szybu. Walki te mają znaczenie fabularne a w drugiej trylogii (która jest pierwszą) tylko kicają nie rozwijając fabuły. I znów - w Mrocznym Widmie jeszcze to uchodzi, bo niby choreografia, itp. A potem to już nuda. Generał Grievous. Fabułę popychają do przodu siedząc i kłapiąc.
Tu można by omówić fabułę, ale to jest tematyka na oddzielny cykl. Zrzynka z owej pierwszej trylogii itp. Wrażenie, że w sumie ta Republika to jest tak beznadziejna że niech ją Palpatine już wykończy. Nie chcę patrzeć na jej agonię. Jedi? Zakon, odbierający małe dzieci rodzicom i szkolący je przymusowo. To nie jest dobry pomysł. A niech giną w tych swoich śmiesznych kubraczkach.
A tu macie krótki materiał o pracy kamery w Przebudzeniu Mocy:
Kumacie różnicę?